„Smoki” przyjechały na spotkanie przeciwko Belenenses w roli murowanego faworyta. Podopieczni Sergio Conceicao przez cały mecz mieli ogromną przewagę, ale nie potrafili przekuć jej w zwycięską bramkę. Na domiar złego w 85. minucie doszło do makabrycznego starcia, w którym uczestniczyli prawy obrońca Porto – Nanu oraz bramkarz gospodarzy – Stanisław Kriciuk.
26-letni reprezentant Gwinei Bissau w feralnej 85. minucie wyskoczył do piłki dośrodkowanej przez jednego ze swoich kolegów. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że futbolówkę atakuje także bramkarz Belenenses, Stanisław Kriciuk. Rosjanin również nie zdawał sobie sprawy z bliskości rywala, co poskutkowało tym, że wpadł na niego z całym impetem, trafiając go przy tym w głowę.
Nie poznasz Artura Boruca! Co on sobie zrobił Z FRYZURĄ?! Totalny szok, nie do wiary [ZDJĘCIA]
Piłkarz FC Porto padł bezwładnie na murawę i początkowo nie dawał żadnych oznak życia. Momentalnie pojawiły się przy nim służby medyczne, a chwilę później karetka. Zawodnikowi został podany tlen, po czym przetransportowano go do szpitala. Na szczęście 26-latek po jakimś czasie odzyskał przytomność, a według lekarzy jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
O powadze całej sytuacji świadczy jednak reakcja pozostałych zawodników obu drużyn. Piłkarze nie kryli swojego przerażenia oraz obaw o stan zdrowia kolegi z boiska. Pepe, były gwiazdor m.in. Realu Madryt patrząc na swojego kompana nie mógł powstrzymać łez. Moussa Marega zaczął po prostu modlić się o to, aby Nanu wrócił do zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że na szczęście jego prośby zostały wysłuchane.