Wiele gromów spada na kierowniczkę drużyny Martę Ostrowską. To ona jest oskarżana o to, że dopuściła do wpuszczenia na boisko w meczu rewanżowym z Celtikiem Bartosza Bereszyńskiego, który jako zawodnik zawieszony za czerwoną kartkę powinien pauzować (dlatego Legia została ukarana walkowerem 0:3 i odpadła z el. do LM). Ponoć już w drodze powrotnej w samolocie doszło do awantury, podczas której Ostrowska przeżywała trudne chwile. Jednak jak się okazuje, nie cała wina leży po jej stronie, a ona sama do błędu się nie poczuwa. Wczoraj udzieliła nam obszernego wywiadu, ale potem wycofała się z niego.
Legia Warszawa wyleciała z LM przez kobietę? Marta Ostrowską padła ofiarą hejterów
- Dostałam od zarządu klubu zakaz rozmów z mediami. Jednak muszę powiedzieć, że jest mi bardzo przykro. Ja nie odpowiadam za listy zawodników wysyłane do UEFA. Dostaję gotowe dokumenty z działu administracji sportowej. Zrobiono ze mnie kozła ofiarnego, a to nie ja jestem winna. Liczę, że zarząd wystosuje oświadczenie, w którym zostanę oczyszczona ze wszystkich zarzutów - powiedziała nam Ostrowska, zanim nałożono na nią zakaz wywiadów. Mimo że - jak twierdzi - jest niewinna, postanowiła odpocząć od całego zgiełku. Wspólnie z władzami klubu podjęła decyzję o urlopie (w sobotnim meczu z Łęczną kierownikiem będzie ktoś inny).
Jeśli więc nie Ostrowska, to kto ponosi winę za ten kompromitujący błąd? Wygląda na to, że pełna odpowiedzialność spada na szefów pionu sportowego Legii - dyrektora Jacka Mazurka i prawą rękę prezesa - Dominika Ebebenge. Próbowaliśmy skontaktować się zarówno z nimi, jak i właścicielami klubu, ale najważniejsi ludzie w Legii nabrali wody w usta. Zdruzgotani są z kolei Bogu ducha winni piłkarze.
- Trudno o tym rozmawiać. Sami rozumiecie chyba, że jestem załamany - napisał nam w SMS-ie bramkarz Duszan Kuciak, a inni legioniści swoje frustracje i wielki żal wylewali na portalach społecznościowych.
Na pocieszenie Legia trafiła do ostatniej rundy eliminacji Ligi Europy. Ale w praktyce jest to raczej kolejny etap srogiej kary, skoro trzeba jechać do odległego Kazachstanu, zamiast bić się o futbolowy raj.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail