Karim Benzema, Real Madryt

i

Autor: East News Karim Benzema cieszy się z gola w półfinałowym meczu Ligi Mistrzów Real Madryt - Bayern Monachium (2:2).

Bayern heroicznie gonił Real, ale to "Królewscy" trzeci raz z rzędu w finale LM!

2018-05-02 1:02

To był mecz, jakim nie pogardzilibyśmy w wielkim finale Ligi Mistrzów. Real Madryt i Bayern Monachium stworzyli na Santiago Bernabeu widowisko, o którym długo nie zapomnimy. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2, a taki wynik premiował awansem "Królewskich", którzy tydzień wcześniej wygrali 2:1. Tym samym podopieczni Zinedine'a Zidane'a trzeci raz z rzędu zagrają o trofeum Champions League.

Przed rozpoczęciem tego dwumeczu jak mantrę powtarzano stwierdzenie, że starcie Bayernu Monachium z Realem Madryt to przedwczesny finał tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Ale może to i dobrze, że obie te drużyny wpadły na siebie już w półfinale, bo zamiast 90 minut mogliśmy oglądać dwa razy więcej tej niesamowitej rywalizacji.

Już w Monachium działo się sporo, ale to, co oglądaliśmy w Madrycie, to prawdziwy piłkarski spektakl. Nie brakowało w nim niczego - wspaniałych akcji, kontrowersji, emocji do samego końca, a przede wszystkim bramek. Goście - choć skazywani na pożarcie w jaskini lwa - nie zamierzali klękać przed Realem i prosić o najniższy wymiar kary, a sami od początku ruszyli na rywali. I to dało błyskawiczny efekt. Już w 3. minucie gola zdobył ten zawodnik, który otworzył wynik tydzień wcześniej, czyli Joshua Kimmich.

Ale wtedy dało o sobie znać wielkie doświadczenie Realu, który po stracie bramki od razu ruszył do odrabiania strat. I już kilka minut później wyrównał. Zrobił to wielokrotnie wyszydzany w ostatnich miesiącach Karim Benzema, który przeciwko Bayernowi rozegrał doprawdy wielki mecz. To właśnie za jego sprawą "Królewscy" wyszli na prowadzenie już po kilkudziesięciu sekundach drugiej połowy, choć trzeba przyznać, że 95 procent tego gola należy zaliczyć... Svenowi Ulreichowi. Golkiper Bayernu popełnił katastrofalny błąd, który - jak się później okazało - miał kluczowe znaczenie w ostatecznym rozrachunku.

Gdy wydawało się, że przybici utratą takiej kuriozalnej bramki Bawarczycy nie mają większych szans na ponowne podjęcie walki, nadzieję w ich serca wlał James Rodriguez. Ale to było za mało. Do ostatniego gwizdka podopieczni Juppa Heynckesa bili głową w mur, bo albo odbijali się od defensywy Realu, albo na ich drodze stawał niesamowicie dysponowany Keylor Navas.

Bramkarz reprezentacji Kostaryki w fantastycznym stylu bronił m.in. strzały Corentina Tolisso, Thomasa Mullera czy Davida Alaby, wygrał też pojedynek sam na sam z Robertem Lewandowskim. Kapitanowi biało-czerwonych też trzeba poświęcić kilka słów. Był aktywny, szukał gry, często cofał się po piłkę do środkowej strefy boiska, do czego przyzwyczaił w meczach kadry, ale niewiele z tego wynikało. Nie wykorzystał jedynej sytuacji, którą miał, a w zdecydowanej większości spotkania był skutecznie odcinany przez Sergio Ramosa i Raphaela Varane'a, którzy drugi raz zagrali po profesorsku i "schowali go do kieszeni". Jeśli tym meczem "Lewy" miał przesądzić o swoim transferze do Realu, to wyraźnie mu się to nie udało.

Real zagra w finale trzeci raz z rzędu, a czwarty raz w ostatnich pięciu edycjach Ligi Mistrzów. Swojego rywala pozna w środę, choć wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie nim Liverpool.

Wyniki na żywo, statystyki i tabele -> Sprawdź tutaj na kogo stawiać
Aż 16 dyscyplin!

REAL MADRYT - BAYERN MONACHIUM 2:2 (1:1)

Bramki: Karim Benzema 11, 46 - Joshua Kimmich 3, James Rodriguez 63

Żółte kartki: Luka Modrić, Lucas Vazquez, Raphael Varane, Casemiro

Real: Navas - Vazquez, Ramos, Varane, Marcelo - Kovacić (73. Casemiro), Modrić, Kroos, Asensio (88. Nacho) - Ronaldo, Benzema (72. Bale)

Bayern: Ulreich - Kimmich, Hummels, Sule, Alaba - Tolisso (75. Wagner), Thiago, Rodriguez (83. Martinez) - Muller, Lewandowski, Ribery

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze