Było kilka efektownych akcji, było sporo zmarnowanych okazji - z których najlepsze zmarnował Pawliuczenko - ale w sumie była to formalność. Po 4:0 w Madrycie, Realowi zależało przede wszystkim na zachowaniu sił i zdrowia przed konfrontacją z FC Barcelona. Dlatego mecz w Londynie rzadko przyspieszał tętno widzów. Z wyjątkiem 50. minuty, kiedy tysiące sympatyków Tottenhamu bliskich było ataku serca. Zresztą proszę popatrzeć:
Gol Cristiano Ronaldo i "interwencja" Heurelho Gomesa
Jedyna strata Realu na White Hart Lane, to żółta kartka Ricarda Carvalho, który nie zagra w pierwszym meczu z Barceloną.