Starcie Napoli i Milanu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zapowiadało się niezwykle ekscytująco. Napoli zdominowało ligę włoską i pewnie zmierza po scudetto, ale w ostatnich tygodniach ich forma nieco opadła. Z kolei Milan po wielu problemach zaczął wracać na właściwe tory i nawet zdołał rozbić Napoli 4:0 właśnie w rozgrywkach ligowych! W pierwszym meczu, który odbył się na San Siro, znów lepsi byli „Rossoneri”, którzy wygrali 1:0. Taki wynik dawał nadzieję ekipie Piotra Zielińskiego na odrobienie strat i niewykluczone, że to by się udało, gdyby w pierwszej połowie Napoli otrzymało należny mu rzut karny. Szymon Marciniak, mimo że dysponował wsparciem VAR-u, nie zdecydował się na obejrzenie sytuacji samemu i wskazał na rzut rożny.
Marciniak popełnił błąd. Włoska prasa nie mogła tego nie wytknąć
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1, przez co awans wywalczył Milan. Niewykluczone, że losy spotkania potoczyłyby się inaczej, gdyby w 37. minucie Napoli otrzymało wspomniany rzut karny. Trudno dokładnie ocenić, kto bardziej zawinił w tej sytuacji – czy Szymon Marciniak, czy jego wsparcie z VAR Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski. Nie wiadomo jak wyglądała komunikacja między arbitrami, ale powtórki nie zostawiają wątpliwości – Leao najpierw trafił Lozano w stopę, a później dotknął piłki.
We włoskich mediach nie mogło zabraknąć komentarza na ten temat. – To błąd, ponieważ Leao najpierw dotyka lewej stopy Lozano, nim, razem z Meksykaninem – pisze „Corriere dello Sport”, nazywając pomyłkę Marciniaka poważną. – Bardzo duże wątpliwości, bo odnosi się wrażenie, że Leao najpierw trafił w stopę rywala, a potem w piłkę – czytamy z kolei na włoskim Eurosporcie. Już w trakcie meczu podobnego zdania była duża część także polskich dziennikarzy.
Trudno się dziwić, że po meczu sfrustrowany całą sytuacją był Luciano Spalletti, trener Napoli. – Nie tylko ja kwestionowałem sędziowanie w pierwszym meczu, wszyscy się z tym zgadzali, chyba że nosili koszulki w czerwono-czarnych barwach. W rewanżu był rzut karny na Lozano, po interwencji Leao jego staw skokowy został podkręcony i to wszystko bardzo dobrze widać. Nie można nie zobaczyć tego na VAR-ze. To nie był tylko kontakt, to był cios – ocenił Włoch.