Wojciech Szczęsny przemówił po koszmarnym meczu z Benficą
Już w 2. minucie meczu debiut Szczęsnego w barwach Barcelony w Lidze Mistrzów został storpedowany golem Vangelisa Pavlidisa, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Robert Lewandowski szybko doprowadził do remisu 1:1 z rzutu karnego, jednak w następnych minutach pierwszej połowy to Benfica wyszła na prowadzenie 3:1 w 30. min i po wpadkach polskiego bramkarza. Ta najbardziej kuriozalna miała miejsce przy trafieniu na 2:1, gdy Szczęsny wybiegł daleko za pole karne, ale nie dogadał się z interweniującym Alejandro Balde. Hiszpan pierwszy zagrał piłkę, a Polak wyciął go równo z trawą, zostawiając pustą bramkę Pavlidisowi. Kilka minut później koszmar byłego reprezentanta Polski dopełniło sprokurowanie rzutu karnego, wykorzystanego przez napastnika Benfiki.
Po takim występie Szczęsny może dziękować kolegom, że w drugiej połowie zdołali odwrócić losy meczu. Z pomocą polskiego golkipera, który m.in. już przy stanie 4:4 wygrał pojedynek sam na sam z Angelem Di Marią. Po ostatnim gwizdku 34-latek cieszył się z 3 punktów wywalczonych z Benficą, ale nie unikał odpowiedzialności za swoje błędy.
- Był rzut karny. Na boisku wydawało mi się, że nie było kontaktu, ale potem widziałem powtórkę, więc rzut karny - ocenił w rozmowie z Canal+ Sport nieudaną interwencję, która w efekcie przyniosła hat-trick Pavlidisa. Wcześniej doszło do wielkiego nieporozumienia w komunikacji z Balde.
- Timing wyjścia był dobry, tylko Balde po prostu nie usłyszał. Zdarza się to, szkoda że nam się dzisiaj stało. Na szczęście w konsekwencji to stracona bramka, a nie stracone punkty. Takie nieporozumienie nieprzyjemne, bo nieprzyjemne, ale ma prawo się zdarzyć, bo obaj tak naprawdę zdążyliśmy do piłki i się nie słyszeliśmy po prostu. Ja krzyczałem, on nie słyszał i zareagował tak, jakbym ja nie wychodził. Wyszło trochę komicznie, ale 3 punkty jadą do Barcelony - wrócił do gola na 2:1 Szczęsny. Później Barca musiała gonić straty, a po golu na 4:4 szukała jeszcze zwycięskiej bramki, co rodziło frustrację bramkarza.
- Czułem dużą frustrację, że odrobiliśmy taką stratę, a cały czas graliśmy dwójką z tyłu i myśleliśmy tylko o tym, żeby ten mecz wygrać. Jest to piękne i jest to wpisane w kulturę gry Barcelony, ale ja już bym te 4:4 przyjął z uśmiechem i ulgą, a chłopaki grali bardzo wysoko, żeby strzelić tę zwycięską bramkę - przyznał.
Bójka w szatni po meczu Benfica - Barcelona! Interweniowała policja