„Super Express”: - Jak odebrał pan wypowiedzi liderów kadry: Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego po meczu z Francją?
Jerzy Dudek (były bramkarz reprezentacji Polski): - Zawsze trzeba mieć trochę dystansu i spojrzeć na spokojnie. Wiadomo, że po turnieju atmosfera wokół trenera Czesława Michniewicza wywołuje dyskusje, wszyscy na ten temat mówią. Słowa zawodnika zawsze mogą być trochę inaczej odebrane. Trzeba by zapytać ich samych, co na ten temat dokładnie myślą. Bo tak coś wybrzmiewa między wierszami. Moim zdaniem teraz wokół tych wypowiedzi będą krążyły legendy, kto ile zrobił, czy piłkarze sami taktykę wymyślili itd. Trzeba wytrzymać ciśnienie. Nie ma co na gorąco reagować. Słuchając Lewego i Zielka wydaje się, że były to normalne słowa po meczu, gdy wypowiadają je na gorąco. Nie doszukiwałbym się wielkich sensacji. To po prostu były ich opinie, co do tego spotkania. Awansowaliśmy do fazy pucharowej po słabym jakościowo stylu. Do tego małe wojenki trenera z mediami to nigdy nie pomaga. Dlatego teraz mamy taką sytuację, że każde słowo przez zawodników powinno być dokładnie wyważone. Moim zdaniem dużo rzeczy jest wyciągniętych z kontekstu.
- Jak można odczytać ich przekaz?
- Oczywiście można wyciągnąć wszystkie wnioski. Lewy nie może być zadowolony z turnieju, bo taktyka nie była pod niego. Zieliński też nie może być zadowolony. To był słaby turniej w ich wykonaniu, mimo że obaj strzelili gole. Jednak ta odpowiedzialność spada na zawodników. Wyrazili opinię, ale ja nie traktowałbym tego w ten sposób, że to już jest wyrocznia na Michniewicza. Wszyscy widzieliśmy jak zespół grał, jakie ma możliwości. Z jednej strony dużo to nam mówi, ale byłbym wstrzemięźliwy w wydawaniu wyroków, że akurat oni chcieli dopiec Michniewiczowi. Wydaje się, że to nie było ich intencją.
- Podczas mundialu narzekano na styl kadry. Czy ten zespół może grać ofensywnie?
- Od wielu lat mówimy, że piłka się wyrównała, że nie ma słabych drużyn itd. Patrząc na mundial i na nasz styl to można powiedzieć, że się cofnęliśmy. I to sporo. Wszyscy mówią o tym negatywnie. Nie jesteśmy obiektywni, bo patrzymy na naszą reprezentację sercem. Jak się posłucha ekspertów z innych krajów to można odnieść wrażenie, że byliśmy jedną z najsłabszych drużyn, nie licząc Kataru. Nie pokazaliśmy nic wielkiego. Namiastką tego jak moglibyśmy grać były fragmenty meczu z Francją. Ale mistrzowie świata też mieli słabe momenty. Zachwycaliśmy się Belgią czy Holandią, które ogrywały nas w Lidze Narodów. Tymczasem widzieliśmy jak zaprezentowała się Belgia na mundialu. Mamy duży problem z reprezentacją. Trener zaproponował małą ambitną grę, skazaną na defensywę. Cały świat zauważa, że z takim potencjałem ofensywnym nie można grać tak bojaźliwie. Na pewno nie wyglądało to najlepiej. Jeśli tak będziemy grali w eliminacjach EURO to wielu kibiców będzie czuło dyskomfort i lekkich strach przed nimi, choć są one łatwiejsze niż do MŚ. Kilku zawodników prawdopodobnie odejdzie, będzie przebudowa. To musi być ktoś, kto będzie miał pomysł, a nie tylko taki, żeby ustawić obronę, a Lewandowski będzie stał na środku przez 90 minut. Nie można opierać gry na wybitnej grze bramkarza.
- Michniewicz wprowadził nas na mundial, utrzymał w Lidze Narodów, wyszedł z grupy na MŚ. Czy to wystarczy, aby utrzymać posadę?
- Rozumiem prezesa Cezarego Kuleszę, który zamiast Adama Nawałki wybrał Michniewicza. Jest znany z tego, że potrafił w kryzysie ustawić zespół od tyłu. To przyniosło rezultaty. Wybrał trenera od zadań. I on to spełnił na mundialu. Ale to nie będzie żaden rozwój. To nie będzie nic takiego, co mogłoby być na lata i być wzorem do naśladowania. Jak pamiętam, że po odejściu Michniewicza kluby miały ciężko. Wychodzi na to, że reprezentacja jest lekko zdziwiona prowadzeniem takiego stylu gry. Trudno wyrokować. To decyzja Kuleszy. Patrząc na ostatnie pół roku to ja nie widziałem ani jednego momentu czy fragmentu, po którym mógłbym powiedzieć, że Michniewicz odcisnął piętno. Nie widzę jego ręki na tym zespole, żeby powiedzieć, że go rozwinął. Mam wrażenie, że podciął skrzydła najlepszym zawodnikom, którzy wybitnie grają w klubach. A w kadrze tego nie widzieliśmy. Frustracja u zawodników, gdy teraz odpoczywają, może być widoczna.
- Co powinien zrobić prezes PZPN Cezary Kulesza?
- Kulesza ma swoich doradców. Nie wiem, jaka jest klauzula, bo wychodzi, że obie strony nie wiedzą jaki podpisały kontrakt. Wygląda to na kabaret. Wierzę w to, że obaj sobie zaufali. Musi podjąć ważną decyzję. Dużo się dzieje, a opinia publiczna jest niezadowolona, wręcz zszokowana tymi wszystkimi doniesieniami dotyczącymi premii od premiera, jej podziału, konfliktów. To będzie narastać i ciężko będzie na tym coś zbudować. Atmosfera wokół kadry gęstnieje. Prezes Kulesza musi podjąć decyzję, która na nowo da nam nadzieję i zbuduje pozytywny PR.
- Jeśli nie Michniewicz, to kto za niego: Polak czy cudzoziemiec?
- Wydaje się, że Polak może to ruszyć. Pytanie: kto. Mamy zamazany obraz naszej myśli szkoleniowej, żeby miał doświadczenie na arenie międzynarodowej. Widzimy się co się dzieje. Trenerzy nie wytrzymują ciśnienia, gierek medialnych. Później ciężko myśleć racjonalnie i presja przytłacza. Michniewicza też to dotknęło. Choć mówi się, że to taki stary wyjadacz, że z mediami ma bardzo dobry kontakt. Możemy jeszcze dywagować. Pytanie: czy Michniewicz jest w stanie jeszcze coś z tymi chłopakami zrobić. Wydaje się na podstawie mundialu, że atmosfera wewnątrz jest OK. Natomiast taktycznie pomysł na grę był niewiadomy. To było coś minimalistycznego. Wielu zawodników, szczególnie ofensywnych, nie czuła się z tym dobrze. Dlatego to zaufanie jest mocno nadwyrężone.
- Czy ma pan faworyta?
- Nie chcę mówić kto za. Jest trener Michniewicz, który ma swoje rzeczy do zrobienia. Nie wiem, czy prezes Kulesza jest w stanie wymyślić kogoś nowego, czy ludzie wokół niego mu doradzą. Pamiętam jak ta karuzela wyglądała przed Michniewiczem. Było to chaotyczne. Dużo się działo, sam byłem w to zamieszany, razem z trenerem Nawałką. Rozegrano to trochę nie fair. Było dużo gry politycznej wokół tych nominacji. Mam nadzieję, że tej polityki będzie jak najmniej, bo widać, ze to nie służy rozwojowi naszej piłki. Ma być jak najwięcej piłki w piłce, a nie polityki, wyborów, gierek. Jeśli dojdzie do rozstania z Michniewicza, to niech Kulesza znajdzie kogoś, kto będzie trenerem na lata. To nie może być ktoś, kto nie ma doświadczenia. Musi mieć międzynarodowe obycie, kontakt z zawodnikami, wie jak egzekwować i odcisnąć swoją rękę na zespole. Jak ktoś wsiądzie na tę karuzelę, to wtedy możemy zastanawiać się jakie ma kompetencje, aby na nowo poukładać zespół i zacząć z wysokiego C. Od razu wchodzimy w eliminacje. Jedno nie ulega wątpliwości, że atmosfera wokół kadry i PZPN jest gęsta i każda sytuacja nie pomaga. Wszystko jest wyolbrzymiane. Mimo że po latach awansowaliśmy do grona szesnastu najlepszych drużyn świata to atmosfera przypomina tę z mundialu 1986, gdy nie było kolorowo. Dużo się będzie działo u prezesa Kuleszy przed świętami. Mam nadzieję, że podejmie właściwą decyzję. Nie będzie szukał zadaniowca, lecz weźmie kogoś, kto będzie miał wpływ na to, jak ten zespół będzie wyglądał. Wiadomo, że reprezentacja gra na wynik, ale nie w ten sposób jak na mundialu. Wszyscy grają w piłkę i szukają akcji, dają sobie szansę, a my tylko na nią czekaliśmy.
- Kadra po powrocie do kraju nie podeszła do kibiców, nie rozmawiała z mediami. Jak to skomentować?
- Taka konkluzja. Oglądam ten mundial i widzę jak się ludzie cieszą, jak przeżywają, a my? Znowu pieczemy się we własnym kotle. Zastanawiam się, czy pasujemy do takich turniejów. Nie potrafimy cieszyć się z gry. Wiadomo, że trener to 50 procent tego, co się dzieje wokół kadry, jaką relację z mediami, kibicami. To wszystko pozwala sądzić, że my się po prostu nie nadajemy na takie imprezy. Nawet jeśli na nią awansujemy to zawsze wygląda to bardzo przykro. Tak naprawdę po kolejnym turnieju wracamy w stanie rozbicia. Jedni zawodnicy jadą na wakacje, inni wracają do kraju. Wiem, że wszyscy są zdenerwowani, ale trzeba mieć wyczucie nad tym wszystkim. Ktoś musi wyjść i powiedzieć: słuchajcie, przyszli kibice, czekają pół nocy na was, wyjdźcie i pogadajcie z nimi. Nikt nikogo nie pobije, nie będzie wyzywał. Nie wiem, kto jest w tej kadrze, że nie ma tego wyczucia, żeby zrobić takie rzeczy. Pamiętam mundial w 2002 roku, gdy czytaliśmy na forach, że jak wrócimy to kibice wywiozą nas na taczkach, gdy tylko wysiądziemy z samolotu. Okazało się, że było na odwrót. Nie było łatwo wysiąść wtedy z autokaru na lotnisku, ale wyszliśmy do kibiców i podziękowaliśmy im za to, że przyjechali i przywitali nas. Tak to ma wyglądać. A teraz to wyglądało na zasadzie smutnego dnia. Sam przyjazd kadry do kraju powiedział wszystko o atmosferze wokół zespołu, którą stworzył Michniewicz. To kolejna nauczka dla następców i kadry.
- To wszystko, co się dzieje nie napawa optymizmem.
- Dobry trener musi mieć wyczucie do zawodników, których wystawia, że akurat ten gracz będzie w stanie zrobić coś magicznego. Tego po prostu nie widać, żeby Michniewicz miał taką intuicję do zawodników. Nie ma też co się dziwić. Nigdy tego nie objawiał. Czepialiśmy się Sousy, ze nie zna zawodników, że za każdym razem, gdy wystawiał skład, to musiał go korygować w trakcie meczu, ale to robił w miarę dobrze i konkretnie. Na przykładzie mistrzostw Michniewicz nie miał szczęścia do doboru zawodników, a zmiany, których dokonał świadczą o tym, że nie miał pomysłu jak pomóc zespołowi. Zarządzanie spotkaniem było dosyć przeciętne. Jest duża lekcja do odrobienia. Stąd ta frustracja u piłkarzy. Ci z linii obrony mogą być usatysfakcjonowani, bo nie było na nich odpowiedzialności poza tym, żeby przeszkadzać rywalom. Pretensje są do działań ofensywnych. Ale ci byli bezradni, bo ustawienie od początku było niekorzystne dla nich, żeby wykorzystać ich potencjał. Oto można mieć pretensje do Michniewicza, że zabił nasz ofensywy potencjał. Nie wierzę, że mecz z Francją był pod dyktando zawodników, że zagrali tak, jak sami chcieli wbrew taktyce trenera. Wiadomo, że teraz będzie się wyciągać detale, każde słowa i gesty. Niektóre rzeczy nie układały się tak, aby przyszłość była kolorowa, że ten zespół rokuje nadzieje, że się rozwija. OK, popełnia błędy, ale może być lepiej. Ale już wcześniej miałem wrażenie, że nie ma pomysłu, że jest więcej obaw do drużyny niż przesłanek na to, że ta gra będzie wyglądała lepiej pod względem organizacji. Dużo było sytuacji, które nie wpływały pozytywnie i optymistycznie na zespół.