Nie tak zapewne Leo Messi wyobrażał sobie start na mundialu. Marzy o zdobyciu Pucharu Świata, bo tylko tego trofeum brakuje mu w kolekcji. Argentyna prowadziła nawet po jego golu z rzutu karnego. W pierwszej połowie sędzia nie uznał trzech bramek dla mistrza Ameryki Południowej. Ale to co się wydarzyło po przerwie zaskoczyło wszystkich. Arabia w ciągu czterech minut rzuciła utytułowanego rywala na kolana. Bohaterem był strzelec zwycięskiej bramki - Salem Al-Dawsari, który wymanewrował trzech obrońców, a akcję zakończył efektownym golem i saltem. Trzeba podkreślić, że Saudyjczycy zagrali kapitalne spotkanie i wygrali zasłużenie. Przerwali serię 36 zwycięstw z rzędu Argentyny.
- Przegraliśmy przez własne błędy, większość w drugiej połowie - ocenił Lautaro Martinez, napastnik reprezentacji Argentyny. - To bardzo boli. Marzyliśmy o rozpoczęciu mundialu od zwycięstwa. To już jednak za nami, teraz musimy trenować i myśleć o przyszłości. Przegraliśmy przez własne błędy, większość w drugiej połowie. To detale, które robią różnicę i musimy to poprawić - dodał Argentyńczyk.
Środkowy pomocnik Arabii Saudyjskiej Abdulelah Al-Malki zaznaczył, że duży udział w zwycięstwie miał trener Francuz Herve Renard, który zmotywował swoich podopiecznych, jak nigdy wcześniej. - Renard doprowadził nas do łez motywując nas przed meczem i zagrzewał nas do walki w przerwie - podkreślił, nazywając szkoleniowca "szaleńcem".