- "Michał Skiba, Super Express": Po pierwszej połowie były obawy, że nic dobrego nas nie czeka po ostatnim gwizdku…
- Muszę powiedzieć, że ten mecz był rozegrany dla mnie w sposób idealny. Spodziewałem się ciężkich momentów, myślałem, że Szwedzi zepchną nas do jeszcze większego cierpienia. Potrafiliśmy się pozbierać. Najważniejsze było to, że nie popełniliśmy głupiego błędu, jakiegoś własnego błędu. Szwedzi nie mogli się do nas dobrać. Jan Bednarek był świetnie ustawiony. Kamil Glik też. Kapitalny Wojciech Szczęsny w bramce. Świetny cały blok defensywny, który grał bardzo uważnie i żył ze sobą. Bardzo dobre zmiany w tym meczu. Sebastian Szymański kapitalnie pracował, Grzegorz Krychowiak też. To wszystko dało siłę tej kadrze. Gol dał za to większą energię, wiarę, że ten mecz możemy układać po swojemu.
- Grając z odrobinę lepszym rywalem trzeba wykorzystać jeden lub dwa momenty – bo więcej nie będzie – na zabicie meczu. I bramka Piotra Zielińskiego była dla mnie takim momentem. Wtedy czas zaczął płynąć dla Polaków. Jestem pod wielkim wrażeniem. Dawno nie widziałem tak mądrze i skutecznie grającej reprezentacji.
- Wcześniej było cofnięcie się i modlenie o czyste konto. Od drugiego gola dużo częściej byliśmy na połowie i w polu karnym Szwedów niż pod naszym. Trochę nie wierzę, że to tak miało wyglądać. Zadziałał stadion, kibice, entuzjazm chłopaków, którzy uwierzyli, że będą miażdżyć Szwedów. Poczuli ten mundial i dowieźli go bezbłędnie.
Robert Lewandowski tuż po meczu zwrócił się do kibiców. Piękne słowa po awansie
- Czy reprezentacja Polski zagrała najlepszy mecz lub najlepszą połowę od lat? Od eliminacji do MŚ w Rosji?
- Za dużo emocji i za bardzo jestem podekscytowany tym co widziałem. Na pewno jedna z lepszych połów. Teraz trudno mi sobie to wszystko odtworzyć, ale ten mecz na długo pozostanie wizytówką Czesława Michniewicza. Świetnie to ułożył, znalazł język ze swoimi piłkarzami. Wymyślił mecz ze Szkocją po to, by zamydlić oczy Szwedom. Ten mecz ze Szkocją sprawił, że zaczęli myśleć o nas i zapomnieli o sobie. Po drugim golu widać było, że uderzają w proste środki. Byli zdesperowani i rozbici. Ręce same składają się do oklasków. To określenie trenera Michniewicza jako speca od spraw ultra trudnych się sprawdziło. Miał pomysł, podejście, umiejętność zarządzania informacją i taki płaszczyk Superbohatera z napisem „odrobina farta”.
- Pan wie, jak to jest karcić Skandynawów na Stadionie Śląskim i cieszyć się z awansu na mundial.
- Powiedziałem na antenie, że marzy mi się scenariusz z meczu z Norwegią z 2001 r. Wchodzi rezerwowy napastnik i strzela gola na 3:0. Wszedł Adam Buksa i pomyślałem, że tak się stanie. Nie udało się, ale ten wynik i tak jest piękny. Gra w drugiej połowie sprawiła, że piłkarze rosną, kibice są zadowoleni. Od teraz o mundialu będziemy myśleli trochę inaczej niż przed.