- Bardzo dobrze się znamy, bardzo się lubimy. Na różnych kursach sędziowskich trzymaliśmy się razem. Siedzieliśmy obok siebie na zajęciach, razem jedliśmy... Nawet fizycznie przypominaliśmy siebie. Dwa łysole – powiedział Howard Webb w rozmowie z portalem Sportowe Fakty. Anglik podpadł polskim kibicom podczas Euro 2008, kiedy w końcówce meczu z Austrią w kontrowersyjnej sytuacji podyktował karny przeciw Polsce, który pozbawił zwycięstwa biało-czerwonych. Był jednak cenionym arbitrem i zrobił dużą karierę, a jej uwieńczeniem było prowadzenie finału MŚ w 2010 roku pomiędzy Hiszpanią i Holandią (1:0). - Pamiętam, że dostałem wtedy mnóstwo wiadomości, gratulacji, powiadomień. To była prawdziwa nawałnica. Ktoś powiedział mi też wtedy: "Howard, ten mecz zmieni twoje życie". Dziś, po latach, zgadzam się z tymi słowami. Ten mecz będzie już ze mną do końca, między innymi dlatego teraz rozmawiamy - bo sędziowałem tamto spotkanie. Bo ilu ludzi na świecie może o sobie powiedzieć, że sędziowało najważniejszy mecz? To grupa zaledwie dwudziestu osób - wspomina Webb prowadzenie finału mundialu. Nie jest zaskoczony decyzją FIFA o powierzeniu finału w Katarze swojemu przyjacielowi z Polski.
Joachim Marx tłumaczy. We Francji zachwalają Marciniaka. "To najlepszy sędzia mistrzostw"
- Doskonale znam karierę Szymona, wiem jak świetnym jest sędzią, obserwowałem jego występy na mundialu. Prowadził mecze perfekcyjnie, więc było dla mnie oczywiste, że będzie jednym z głównych kandydatów do decydującego spotkania – mówi Webb, a co radzi polskiemu arbitrowi przed najważniejszym meczem w karierze? - Żeby ufał swoim umiejętnościom. Żeby pamiętał, dlaczego dostał ten mecz. Bo jest świetnym sędzią, a FIFA to doskonale wie. Żeby ufał swojemu zespołowi, bo cała jego ekipa to świetni fachowcy. Żeby pamiętał, jak wiele ważnych i trudnych meczów już prowadził. Wiem, że presja jest i będzie ogromna, ale ona powinna być tylko do pierwszego gwizdka - dodaje Webb, który obecnie jest dyrektorem technicznym angielskiego związku sędziów piłkarskich.