Piłkarze od pierwszych minut nie oszczędzali kości. Na boisku trwała walka na całego, a znany już wcześniej z zadziorności Costa ostro rywalizował z obrońcami The Reds. Ci nie odpuszczali mu i grali na pograniczu faulu, ale w rewanżu Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem przeszedł samego siebie.
Najpierw w walce z Emre Canem, z wielką siłą nadepnął mu na nogę, czym mógł spowodować długotrwały uraz rywala. Powtórki telewizyjne pozwalają przypuszczać, że zrobił to z premedytacją. W drugiej połowie to samo zrobił Martinowi Skrtelowi.
Piłkarze Liverpoolu byli wściekli. Rzucili się napastnikowi Chelsea do gardła i na boisku rozpętała się awantura, którą jednak zażegnał sędzia. Arbiter zresztą się nie popisał, bo obu fauli nie widział.
Jose Mourinho: Złota Piłka jest największym złem dla futbolu
- Uwielbiam pasję, kocham agresję, ale myślę, że Diego dwa razy posunął się za daleko. To powinna być czerwona kartka, ale żaden z sędziów tego nie widział. W powtórkach można zobaczyć, że on naprawdę chciał stanąć na Emre Cana, zamierzał to zrobić i dopiął swego - powiedział Thierry Henry, legenda Premier League.
Zapis obu fauli analizować będzie komisja dyscyplinarna z angielskiego związku piłki nożnej. Coscie grozi dyskwalifikacja (nawet 3 mecze). A już w niedzielę Chelsea w hicie ligowym zmierzy się z Manchesterem City...
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail