O możliwym odejściu Andresa Iniesty z Barcelony mówiło się już od jakiegoś czasu. Sam piłkarz przyznał, że dostał intratną ofertę z Chin i do końca kwietnia musi podjąć decyzję, czy ją przyjąć, czy nie. Kolejny sygnał przekazał kibicom po odpadnięciu z Ligi Mistrzów z Romą, kiedy to w rozmowie z dziennikarzem przyznał, że to mógł być jego ostatni mecz w tych rozgrywkach.
W stolicy Katalonii chyba wszyscy spodziewali się tego, co nieuniknione, a widać to było też podczas finału Pucharu Króla na Wanda Metropolitano w Madrycie. Barcelona rozbiła Sevillę aż 5:0, a gdy Iniesta opuszczał boisko, cały stadion - łącznie z kibicami rywali - skandował jego nazwisko. Później kamery pokazały siedzącego na ławce pomocnika, który wyraźnie miał łzy w oczach. A to mogło oznaczać tylko jedno - że to jego ostatni wielki finał w barwach Barcelony.
Na piątkowe popołudnie 33-latek zwołał konferencję prasową i oficjalnie potwierdził na niej dotychczasowe plotki - Zorganizowałem tę konferencję aby poinformować, że to mój ostatni sezon w Barcelonie. Wiem, że w przyszłości nie będę mógł dać drużynie tyle, ile bym chciał. Chciałem odejść w taki sposób - czując się ważnym, podstawowym zawodnikiem i z szansami na trofea. To dla mnie bardzo trudny dzień, w końcu spędziłem na Camp Nou 22 lata. Ogromną część tego, kim jestem, zawdzięczam Barcy i La Masii. Jestem im niezwykle wdzięczny - mówił łamiącym się głosem i ze łzami w oczach. - Kiedyś powiedziałem, że nigdy nie zagram przeciwko Barcelonie. Dlatego mój nowy klub nie będzie z Europy - dodał Iniesta, który tym samym potwierdził, że najprawdopodobniej trafi do ligi chińskiej. Nie poinformował jednak do jakiego klubu.
33-letni dziś pomocnik na Camp Nou spędził aż szesnaście sezonów. W tym czasie dla "Dumy Katalonii" rozegrał sześćset siedemdziesiąt meczów, w których zdobył pięćdziesiąt siedem goli i zanotował sto czterdzieści jeden asyst. Wywalczył osiem mistrzostw kraju, sześć pucharów Hiszpanii, cztery razy triumfował w Lidze Mistrzów i po trzy razy w Superpucharze Europy i Klubowych Mistrzostwach Świata. W Hiszpanii cieszył się ogromnym uznaniem i sympatią niezależnie od barw klubowych. Nie tylko ze względu na gola na wagę mistrzostwa świata w 2010 roku i zachowanie tuż po nim (zadedykował go zmarłemu Daniemu Jarque, piłkarzowi największego rywala Barcelony - Espanyolu), ale też dlatego, że był po prostu skromnym i normalnym człowiekiem. I wydaje się, że o znalezienie jego następcy będzie Barcelonie niezwykle trudno.
The moment... #Infinit8Iniesta pic.twitter.com/OKFwD6fg6p
— FC Barcelona (@FCBarcelona) 27 kwietnia 2018
Wyniki, statystyki i tabele na żywo -> Sprawdź tutaj na kogo stawiać
Aż 16 dyscyplin!