Bale jest zawodnikiem Realu od lata 2013 roku. Wówczas "Królewscy" zapłacili za niego Tottenhamowi Hotspur rekordowe na tamten okres 101 milionów euro. Od tego czasu walijski zawodnik wygrał w madryckiej drużynie m.in. aż czterokrotnie Ligę Mistrzów. Najlepiej wspomina z pewnością finał, do którego doszło w 2018 roku na stadionie w Kijowie. Strzelił w nim dwie bramki, z czego jedną przewrotką. To już jednak przeszłość, a teraźniejszość nie wygląda kolorowo.
Robert Lewandowski jednak zgarnie ZŁOTĄ PIŁKĘ?! To BARDZO MOŻLIWE, do akcji wkracza FIFA
Bale od dłuższego czasu znajduje się na marginesie jakichkolwiek planów trenera Zinedine'a Zidane'a w Realu Madryt. Ostanio głośno było o sytuacji przed rewanżowym starciem z Manchesterem City w Lidze Mistrzów, gdy Walijczyk po prostu poprosił o brak powołania i nie chciał wystąpić na Etihad Stadium. Takie podejście do obowiązków nie przeszkadza mu w inkasowaniu gigantycznej pensji wynoszącej 600 tysięcy funtów tygodniowo, co mozna przeliczyć na niemal 3 miliony złotych!
Zdaniem "Daily Express", intencją Bale'a jest wypełnić kontrakt z Realem, który będzie obowiązywał jeszcze przez dwa lata. I to nawet kosztem braku jakichkolwiek szans na grę, ponieważ trudno się spodziewać, że wobec ostatniego zachowania Walijczyka ktokolwiek zwiąże z nim jeszcze jakieś plany na przyszłość. Czy zatem madrytczycy zostaną zmuszeni do regularnego przelewania fortuny na konto piłkarzy, który nic im nie daje? Tego nie można wykluczyć.