Od kilku dni Lewandowski przebywa wraz ze swoimi kolegami z Bayernu w Portugalii. To właśnie w tym kraju doprowadzony zostanie do końca obecny sezon Ligi Mistrzów. Bawarczycy, którzy na etapie 1/8 finału koncertowo uporali się w dwumeczu z Chelsea, teraz będą walczyli o miejsce w najlepszej czwórce mierząc się z Barceloną. Ich główną nadzieją jest polski napastnik, który dotychczas w Champions League trafił już trzynaście razy i brakuje mu tylko (aż?) czterech trafień, aby wyrównać rekord Cristiano Ronaldo w pojedyncznej edycji (siedemnaście w sezonie 2013/2014).
Legia grozi Bońkowi SĄDEM! Mistrzowie Polski żądają przeprosin od prezesa PZPN
Dodając do kapitalnej dyspozycji w Lidze Mistrzów także i perfekcyjną postawę w zakończonych zmaganiach Bundesligi oraz Pucharu Niemiec otrzymujemy obraz piłkarza, który rozgrywa rok jak ze snu i zasługuje na sięgnięcie po największe wyróżnienie indywidualne - Złotą Piłkę. Problem w tym, że przyznający ją "France Football" odwołał plebiscyt w 2020 roku z powodu wybuchu pandemii koronawirusa. Francuzi argumentowali to faktem, że niektóre rozgrywki zostały przedwcześnie odwołane (np. ich rodzima Ligue 1) i nie wszyscy mają równe szanse rywalizacji.
W tym konkretnym przypadku z Lewandowskim i tak chyba nikt by konkurencji nie nawiązał. I szansa na zgarnięcie statuetki jednak się pojawia - Karl-Heinz Rummenigge, szef Bayernu, przyznał na ramach "Bilda", że rozmawiał ze sternik FIFA, Giannim Infantino, a ten powiedział, że organizacja rozważa przyznanie Złotej Piłki. - Chciałbym, aby powędrowała w ręce Roberta Lewandowskiego - zaznaczył numer jeden w bawarskim klubie.
Najbliższe tygodnie z pewnością rozjaśnią tę sprawę w mocniejszy sposób.