Robert Lewandowski, podobnie jak FC Barcelona, nie zachwyca ostatnio kibiców. Coraz częściej pojawiają się głosy krytyki w stronę polskiego napastnika, które są nierozerwalnie związane z wynikami jego drużyny. Przed przerwą na kadrę Barca przegrała El Clasico z Realem Madryt (1:2), wyszarpała zwycięstwo z Realem Sociedad (1:0), sensacyjnie przegrała z Szachtarem Donieck (0:1) i w samej końcówce ograła Alaves (2:1). Żaden z tych meczów nie był dobry w wykonaniu mistrzów Hiszpanii, a po wznowieniu rozgrywek nie było lepiej. "Blaugrana" zmierzyła się w sobotę z Rayo Vallecano i przez wiele minut przegrywała, ale w 82. minucie doprowadziła do remisu 1:1. Spory udział przy samobójczym trafieniu Floriana Lejeune miał Lewandowski, ale to nie uchroniło go przed krytyką.
Hiszpanie rozjechali Roberta Lewandowskiego. Brutalne określenie
Hiszpański dziennik "Mundo Deportivo" zauważył, że Lewandowski przez cały mecz był spóźniony. "Do żadnej piłki nie docierał na czas, nawet tej przy golu na 1:1. Ale przynajmniej wciąż wzbudza strach, co wyjaśnia samobójczą bramkę Lejeune. Nie może być tak, że 'dziewiątka' taka jak Polak dostaje w meczu tylko dwie piłki, z których może zdobyć gola" - czytamy na tym portalu. Druga z katalońskich gazet - "Sport" - oceniła występ Polaka na "5". Najostrzej rozprawiono się z napastnikiem Barcelony w madryckim "AS".
"Rayo niczego nie musiało się bać, chyba że piłka trafiała do Lamine'a Yamala, jedynego zawodnika ofensywnego, który coś potrafił stworzyć. Lewandowski mógł tylko o tym pomarzyć, do gry wrócił w stylu Johna Deere'a. To solidny traktor, ale coraz trudniej znaleźć do niego części zamienne" - napisano, porównując "Lewego" do... traktora! "W każdym razie od napastnika wymaga się więcej" - podsumowano. Polak będzie miał szansę na utarcie nosa hiszpańskim dziennikarzom już we wtorek. 28 listopada Barcelona zmierzy się w Lidze Mistrzów z FC Porto, z którym walczy o 1. miejsce w grupie. To właśnie z tym rywalem Lewandowski doznał kontuzji na początku października.