Tytoń mógł zostać bohaterem. Bez żadnych wątpliwości. W ostatnich 10 minutach Granada nacisnęła na graczy Deportivo i w polu karnym gości zakotłowało się. Polak w odstępie kilku sekund odbił dwa strzały zawodników Granady, ale przy trzecim nie popisał się. Po strzale z ostrego kąta chciał wybijać piłkę, ale nieoczekiwanie... łokciem wpakował sobie futbolówkę do siatki.
Spory pech Polaka, który radził sobie w pozostałych sytuacjach bardzo dobrze i w dużej mierze to jemu gracze Deportivo zawdzięczają remis. Dosłownie. Gdyby nie on, nie byłoby remisu bo nie władowałby samobója i gdyby nie on, gospodarze strzeliliby wcześniej.