Real nie zagrał porywająco. Nie musiał. Podopieczni Rafaela Beniteza znowu wyszli w eksprymentalnym zestawieniu, ale już po 4. minutach wyszli na prowadzenie. Pierwsza ofensywna akcja. Cristiano Ronaldo wyciągnął stoperów gości, Casemiro niedokładnie zagrał do Portugalczyka, wyszło z tego koncertowe zagranie do wbiegającego Isco, a ten plasowanym uderzeniem, tuż przy słupku, pokonał Javiego Varasa.
Benitez spokojny o wynik mógł już kilka minut później. Grający kolejny fenomenalny mecz Marcelo - jeśli on nie jest najlepszym lewym defensorem świata, to takowego po prostu nie ma - spojrzał w pole karne, dostrzegł Cristiano Ronaldo, zacentrował na wolne pole, a Portugalczyk efektownym szczupakiem trafił w tym sezonie po raz ósmy w lidze i trzynasty we wszystkich rozgrywkach.
Rytmu ekipy "Królewskich" nie rozbił nawet kontaktowy gol dla Las Palmas. Nie, odpowiedź przyszła bowiem natychmiastowo. O swoim talencie przypomniał sobie Jese Rodriguez - ciekawe co pomyśleli sobie w tym momencie Gareth Bale i Karim Benzema - przyjął piłkę w polu karnym, z łatwością minął rywala i posłał futbolówkę przy długim słupku bramki Varasa. Po tym ciosie Las Palmas podnieść się już nie mogło.
Wiedział o tym Benitez, który po przerwie dał odpocząć nawet Luce Modriciowi. Celem nadrzędnym wicemistrzów Hiszpanii jest bowiem obecnie zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Mistrzów. A to osiągnąć można tylko w przyszłym tygodniu na Santiago Bernabeu. Pokonując Paris Saint-Germain. Pomóc w tym mają ponoć piłkarze do tej pory kontuzjowani. Może Gareth Bale, być może James Rodriguez i bardzo prawdopodobne, że Sergio Ramos.
Chelsea - Liverpool 1:3! Klopp przyleciał na Wyspy Brytyjskie i pożegnał Jose Mourinho?
Real Madrid - UD Las Palmas 3:1 (3:1)
Bramki: Isco 4 Cristiano Ronaldo 14, Jesé 43 - Hernán 38