Urząd skarbowy w Barcelonie dokładnie przyjrzał się zeznaniom podatkowym Messiego za lata 2007-2009. Wyniki tego śledztwa są szokujące. Zdaniem urzędników ojciec Leo od 2005 roku zakładał w rajach podatkowych w Belize i Urugwaju fikcyjne firmy, na które cedował prawa do wizerunku piłkarza. W ten sposób omijał hiszpańskiego fiskusa, który co do eurocenta wyliczył, ile powinien mu zapłacić słynny Argentyńczyk. W 2007 roku było to 1 059 398,71 euro, rok później 1 572 183,38, a w 2009 r. - 1 533 092,87. Daje to zaległości w wysokości 4 164 674,96 euro. Gdyby wina została ostatecznie udowodniona i nałożono by maksymalną karę na Messiego, to musiałby zapłacić prawie 25 milionów euro!
>>> ŚLUB LEWANDOWSKIEGO - newsy, zdjęcia, komentarze <<<
- Jestem bardzo zdziwiony tymi oskarżeniami, ponieważ nigdy nie uchylaliśmy się od płacenia podatków. Nasi prawnicy już pracują nad sprawą, mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się na naszą korzyść - powiedział wczoraj Jorge Horacio Messi, ojciec gwiazdy.
Za pośrednictwem Facebooka identyczne słowa przekazał sam Leo. Przekonuje o swojej niewinności. Argentyńczyk przebywa obecnie na wakacjach w ojczyźnie i - poza wspomnianym komunikatem - nie zamierza komentować sprawy. - Nawet z nim o tym nie rozmawiałem, bo wiem, że to jakieś nieporozumienie. Po co mam go denerwować? - stwierdził ojciec Messiego.
Hiszpańscy urzędnicy są jednak przekonani, że to oni mają rację. Zapowiada się więc duża afera, bo do tej pory wizerunek Leo był niczym nieskalany. Czyżby pojawiła się pierwsza rysa?