Cristiano Ronaldo

i

Autor: East News

Real - Atletico: Ronaldo odfrunął: Jakby wszyscy grali na moim poziomie, bylibyśmy liderem La Liga [WIDEO]

2016-02-28 15:00

Pycha kroczy przed upadkiem. Tak mówią. Już słynny Sun-Tzu, w swojej "Sztuce Wojny", pisał, że kto najgłośniej krzyczy, ten wcale nie jest najsilniejszy. Bo przechwałki są bronią słabych. Jeśli wszystko to faktycznie ma przełożenie na rzeczywistość, Cristiano Ronaldo końca kariery jest bliżej niż dalej. 31-letni gwiazdor Realu po derbach Madrytu bowiem dosłownie oszalał. Stwierdził, że winni kolejnej klęski są jego koledzy, a on jeden znowu nie zawiódł. Aż przestaliśmy się dziwić, dlaczego chałupa CR7 musi być największa i najlepsza. Inaczej on by wszedł, ale ego spałoby na dworze.

W wolnym tłumaczeniu: "gdybyśmy wszyscy byli na moim poziomie, być może bylibyśmy liderem". Cristiano Ronaldo dosłownie oszalał. Takie słowa, tuż po porażce, to medialne samobójstwo. Wystawienie się na przeciwko plutonu egzekucyjnego i wypięcie tylnej części ciała z nadzieją, że karabiny są, tylko nie ma pocisków. Otóż są i tylko czekały, by w Portugalczyka wystrzelić.

Atletico znokautowało Real. Królewscy pożegnali się z mistrzostwem

Oczywiście dalej CR7 starał się tłumaczyć. I... tylko pogorszył sprawę. - Nie chcę mówić, że Jese, Lucas Vazquez czy Kovacić są słabymi piłkarzami, ale... Albo: - Nie przygotowaliśmy się do sezonu źle. Ale mamy sporo kontuzji. Gdyby Barcelona grała przez większą część sezonu bez Lionela Messiego, Neymara i Luisa Suareza, nie byłaby w tym miejscu, w którym jest.

Oczywiście Portugalczyk zapomniał, że Messi przez całą jesień leczył kontuzję. Podobnie jak nie dostrzegł, że akurat Jese czy Vazquez w meczach z czołowymi zespołami wielokrotnie notowali pozytywne występy. W przeciwieństwie do Ronaldo, który w tym sezonie wyrósł na króla... gorszej części Barcelony. Tylko Espanyolowi w tym sezonie gwiazdor Królewskich strzelił osiem goli. Na 22 ligowe w ogóle.

Jeśli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, rozwiewamy je. Nie, Cristiano Ronaldo nie jest normalnym człowiekiem. I tak, on naprawdę wierzy, że jest piłkarskim Bogiem. Trochę jak Pele, tyle że Brazylijczykowi tryb samozwańczej legendy włączył się po sześćdziesiątce jako dodatek do demencji starczej. A CR7 na trzydziestkę.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze