"Super Express": - Podobno trener Mainz Thomas Tuchel zarzucił ci brak koncentracji na boisku i nie był zadowolony z twojego wyjazdu z reprezentacją Polski do Korei.
- To drugie to absolutnie nieprawda. Trener Tuchel chciał, żebym pojechał do Korei, zmienił otoczenie, potrenował u innego szkoleniowca. Zresztą radziłem się Tuchela także w sprawie gry dla Polski. On popierał moją decyzję, wiedział o niej dużo wcześniej, zanim dowiedzieli się dziennikarze.
Przeczytaj koniecznie: EKSTRAKLASA: Sędziowie ciągną Wisłę za uszy!
- Jan Tomaszewski nazwał cię "farbowanym lisem", mówi, że wybrałeś reprezentację Polski tylko dlatego, że nie załapałeś się do reprezentacji Niemiec...
- Żyjemy w takich czasach, że każdy może mówić co chce. Ale nie trzeba tego koniecznie słuchać. Dla mnie najważniejsze jest to, co myśli o mnie i mówi trener kadry oraz koledzy z drużyny. Wiem, czego oczekuje ode mnie selekcjoner Smuda, lepiej już poznałem kolegów. Chcę spełniać swoją rolę w drużynie tak, żeby ona wygrywała.
- Następny mecz Polska gra z Włochami, 11 listopada we Wrocławiu. Nie boisz się, że możesz w nim nie wystąpić, bo nie grasz w klubie?
- Wierzę, że odzyskam miejsce w składzie Mainz przed meczem z Włochami. Chyba każdy chciałby wystąpić w spotkaniu z takim rywalem, jak Włosi.