Super Express: - W sprawie Lewandowskiego prowadził pan na przestrzeni lat wiele różnych negocjacji. Te o przedłużeniu kontraktu z Bayernem były najtrudniejsze?
Cezary Kucharski: - Były najtrudniejsze ze wszystkich jakie prowadziłem, bo obie strony miały wobec siebie ogromne oczekiwania. Na szczęście udało się wypracować kompromis, a na koniec Bayern podziękował nam oficjalnie za to, że rozmowy były konstruktywne. Uważam, że nie było brudnej gry z żadnej ze stron i to też ważne, bo przy tak poważnych sprawach nie zawsze tak bywa.
- Zajrzyjmy za kulisy: od kiedy negocjowaliście? Kto pierwszy wyszedł z propozycją?
- Oferta wyszła ze strony Bayernu. Zachowali się bardzo fair. Po zakończeniu ostatniego sezonu zaproponowali nam rozmowy o przedłużeniu umowy i dużej podwyżce dla Roberta. Widać jak bardzo go cenią, bo przecież nie musieli tego robić aż trzy lata przed końcem kontraktu. Od tamtego momentu latałem do Niemiec, i raz bodaj do Madrytu, ponad 15 razy. W ubiegłym tygodniu Robert zaakceptował ostatecznie warunki, a we wtorek oficjalnie podpisał dokumenty.
- Może pan potwierdzić, że Lewandowski został najlepiej zarabiającym piłkarzem w historii Bundesligi? Do tej pory przewodzili Thomas Mueller i Manuel Neuer - obaj po 15 mln euro za rok.
- Nie mogę mówić o szczegółach umowy. Nie znam zarobków innych piłkarzy. Ale jeśli kwoty podawane przez prasę są w tych przypadkach prawdziwe, to mogę powiedzieć, że Robert trafił na szczyt listy płac.
- Z tego co wiemy, dzięki nowej umowie Robert może zarobić 100 mln euro. Licząc z tym, co już wypracował, na koniec kariery może mu wyjść kwota około miliarda złotych .
- To na pewno nie będzie ostatni dobry kontrakt Roberta. Mało jest na rynku napastników takich jak on. Dlatego nawet w wieku 33 lat, gdy wygaśnie mu umowa z Bayernem, będzie łakomym kąskiem i może podpisać bardzo dobry kontrakt. Moim zdaniem ma szansę zostać pierwszym polskim sportowcem, który w zarobkach w trakcie kariery złamie wspomnianą barierę miliarda złotych. Wiem, że chciałby jeszcze zagrać w Hiszpanii i USA.
- A w Polsce?
- Nie sądzę. Wprawdzie Darek Mioduski namawiał mnie, iż jeśli "Lewy" miałby kończyć w Polsce, to musi koniecznie przyjść do Legii, ale nie wierzę, aby jeszcze kiedykolwiek zagrał w Ekstraklasie.
- A transfer z Bayernu w najbliższym czasie jest w ogóle możliwy?
- Nigdy nie należy mówić nigdy. Podczas rozmów w sprawie przedłużenia umowy, które prowadziliśmy z Karlem-Heinzem Rummenigge i dyrektorem finansowym Janem Christianem Draessenem, zawsze mówili, że nie jest na sprzedaż. Raz spotkaliśmy się z Uli Hoenessem, który nie był jeszcze wtedy prezesem Bayernu, ale i tak wszyscy wiedzieli, że zaraz znów nim będzie. I powiedział mi, że za żadne skarby nie sprzeda Lewandowskiego.
- Gruby jest taki kontrakt?
- Pierwsza umowa "Lewego", ze Zniczem, była spisana na jednej stronie. Kontrakt z Lechem miał kilka, z Borussią - kilkanaście. No a ten z Bayernem jest najgrubszy. Nie tylko pod względem finansowym (śmiech).