Jacek Krzynówek: Miałem łzy w oczach
Obejrzałem faul na Wasylu w telewizji i aż mi skóra ścierpła.. Po tym jak upadł łzy napłynęły mi do oczu. Byłem w szoku, bo to dotknęło bliskiego mi kolegę. To wielka strata, każdy wie jak ważny Wasyl jest dla kadry. Zrobimy wszystko, aby w dwóch najbliższych meczach zdobyć sześć punktów i zadedykować je właśnie Marcinowi, bo on jest jedną z tych osób, które zawsze wierzyły w nasz zespół. Słyszałem, że sędzia od początku pozwalał na ostrą grę i w końcu stało się. Teraz najważniejsze to życzyć Marcinowi jak najszybszego powrotu do zdrowia i odbudowania formy.
Paweł Golański: Dożywotnia dyskwalifikacja!
O tragedii Wasyla dowiedziałem się od żony i zaraz zajrzałem do internetu, aby zobaczyć co się stało. Jestem głęboko wstrząśnięty i mocno wkurzony, bo nie mam żadnych wątpliwości, że to był celowy faul. Powiem więcej: uważam, że to było o wiele bardziej brutalne wejście niż słynne złamanie nogi Eduardo z Arsenalu. Za coś takiego ten piłkarz powinien być zdyskwalifikowany do końca życia. A jak czytam opinie w internecie, że nie ma co żałować Wasyla, bo on sam ostro grał, to szlag mnie trafia. Marcin gra ostro, ale nigdy nie atakował jak bandyta. A sam stał się ofiarą właśnie takiego ataku.
Roger Guerreiro: Będzie nam go brakowało
Najpierw zobaczyłem zdjęcia z tej akcji w gazetach. Już to wystarczyło, aby słabiej się poczuć. Potem zajrzałem do internetu i aż złapałem się za głowę. To było „kryminalne” zagranie, czysty bandytyzm, za który powinna być bardzo długa dyskwalifikacja. A Wasyla będzie nam bardzo brakowało. Wiadomo ile zdrowia zostawiał na boisku, na niego zawsze można było liczyć, bo nigdy „nie pękał”. Źle się zaczęło to zgrupowanie, ale dojdziemy do siebie i wygramy te dwa mecze dla Marcina. To mu się od nas należy.
Andrzej Dawidziuk (trener bramkarzy): Aż mnie noga zabolała
- Kiedy grałem w piłkę, w meczu Łada Biłgoraj – Stal Rzeszów, odniosłem niemal identyczną kontuzję jak Wasyl. I teraz, gdy zobaczyłem to zajście, aż mnie ta noga zabolała. Też miałem podwójne otwarte złamanie po wejściu Krzyśka Majdy i pierwsza diagnoza była taka, że nie będę mógł nawet chodzić. Ostatecznie po roku wróciłem do gry, ale ostatni „element” nogi „odbudował się” dopiero po trzech latach. Nie wierzę jednak, że to może być koniec kariery Wasyla. To twardy gość, a i warunki do rehabilitacji są dziś o niebo lepsze. W przyszłym sezonie Marcin znów będzie z nami.
Korespondencja z Niemiec, Piotr Koźmiński