Dariusz Kubicki

i

Autor: Piotr Bławicki

Dariusz Kubicki: Nie przyleciałem na Syberię po kasę - WYWIAD

2013-04-09 13:57

- Niech pan napisze, że tu po ulicach chodzą białe niedźwiedzie - śmieje się Dariusz Kubicki (50 l.), który został trenerem rosyjskiego drugoligowca Sibiru Nowosybirsk.

Gdy wyjeżdżał z Polski, znajomi śmiali się, że jest ostatnim zesłańcem na Syberię.

- Z tą różnicą, że ja nie miałem na rękach kajdan, nie jechałem w bydlęcym wagonie, tylko z uśmiechem na ustach. Najpierw dwie godziny lotu z Warszawy do Moskwy, a potem kolejne cztery ze stolicy Rosji do Nowosybirska - opowiada Kubicki.

Czytelnikom "Super Expressu" były trener Legii i Podbeskidzia opowiada o pierwszych dniach w Rosji.

O pieniądzach:

- Nie przyleciałem na Syberię dla kasy. W Sibirze mam wynagrodzenie na poziomie klubu ze środka tabeli polskiej Ekstraklasy. Ale chciałem wrócić do Rosji, bo tamtejsza liga jest jedną z najsilniejszych w Europie. Jeśli uda mi się z Sibirem awansować do Premjer Ligi, to mogę poważnie zaistnieć na tamtejszym rynku. Zresztą proszę mi pokazać polskiego trenera, który zrezygnowałby z zagranicznej propozycji. Wróciłem tu, gdzie mnie znają i cenią (Kubicki w 2011 roku był drugim trenerem Sibiru, a potem w pięciu meczach prowadził ten zespół, dwa mecze wygrywając, jeden remisując i dwa przegrywając).

o Nowosybirsku:

- To trzecie co do wielkości miasto w Rosji, stolica Syberii, ma półtora miliona mieszkańców, wśród nich wielu potomków polskich zesłańców. Białych niedźwiedzi ani Eskimosów na ulicach nie widziałem. Są za to muzea, galerie sztuki, 14 wyższych uczelni. Klub wynajął mi trzypokojowe mieszkanie. Stołuję się na mieście, a ceny są porównywalne do polskich.

CAŁA TREŚĆ ARTYKUŁU DOSTĘPNA NA SMARTFONACH I TABLETACH

Najnowsze