Luciano Spalletti, Nenad Bjelica, Marco Giampaolo, Lucien Favre, a nawet Massimiliano Allegri. To byli ponoć, obok De Biasiego, kandydaci do przejęcia schedy po Jerzym Brzęczku. Paulo Sousa "do gry" wszedł dosyć późno, ale to właśnie Portugalczyk został nowym selekcjonerem Biało-Czerwonych. - Bardzo lubię Paulo Sousę, ale kompletnie nie śledziłem jego poczynań w roli trenera. Ani teraz, ani wtedy, gdy kilka lat temu prowadził Fiorentinę. Nie wiem, co mogę o nim więcej powiedzieć - mówi nam De Biasi.
CZYTAJ TAKŻE: Dramat reprezentanta Polski! Krystian Bielik zerwał więzadła, Euro ma z głowy
Już kilka godzin po ogłoszeniu decyzji o zwolnieniu Brzęczka, to właśnie Włoch był faworytem bukmacherów. Tak samo było po nieudanym dla Polaków mundialu w Rosji. Wtedy 64-latek odbył kilka rozmów ze Zbigniewem Bońkiem, tym razem nikt z Polskiego Związku Piłki Nożnej się z nim nie kontaktował. - Jedyne połączenia z Polski, jakie otrzymuję, są wyłącznie od dziennikarzy. Poza tym nikt inny się ze mną nie kontaktował - uciął spekulacje De Biasi.
Przed byłym szkoleniowcem kadry Albanii (awansował z nią na EURO 2016) inne wyzwanie - w roli szefa reprezentacji Azerbejdżanu. Portugalia, Serbia, Irlandia i Luksemburg będą rywalami Azerów w walce o awans do przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze.