Cztery operacje. 28 miesięcy bólu i tęsknoty za piłką. A w perspektywie kolejny zabieg, który zostanie przeprowadzony w najbliższy wtorek. Były obrońca m.in. Legii Warszawa i Tereka Grozny Marcin Komorowski (34 l.) powoli godzi się z myślą, że już nie wróci do poważnego futbolu. – Nie myślę o grze w piłkę. Teraz walczę o to żeby normalnie funkcjonować. Bez bólu, móc pójść pobiegać, czy zagrać dla córki mecz w przedszkolu. Żyć jak zwykły aktywny człowiek – mówi ze smutkiem w głosie 13-krotny reprezentant Polski.
16 czerwca 2015 roku Marcin Komorowski rozegrał ostatni mecz. Za występ na lewej obronie w kadrze Adama Nawałki w towarzyskim spotkaniu przeciwko Grecji (0:0) zebrał tak dobre recenzje, że był jednym z poważnych kandydatów do wyjazdu na mistrzostwa Europy do Francji. – Myślę, że gdybym był zdrowy, to prawdopodobnie pojechałbym na Euro. A przez kontuzje przepadły mi mistrzostwa w Polsce, potem Francja… Widocznie nie było mi dane zagrać na wielkiej imprezie – twierdzi piłkarz, który w historii naszego futbolu zapisał się jako zdobywca pierwszej bramki dla Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie (w starciu z RPA 1:0 w październiku 2012 roku).
Przekleństwem Komorowskiego okazały się zrosty. – W przeszłości dwa razy skręciłem prawą nogę. Z czasem porobiły się w niej zrosty. Potrzebna była operacja. Potem druga, trzecia. Po każdej scenariusz się powtarzał. Rehabilitacja, powrót do treningów, ból, spuchnięta noga i… kolejny zabieg. Pierwsze trzy ingerencje chirurgiczne były dziełem lekarza reprezentacji Jacka Jaroszewskiego. – Coś musiało pójść nie tak. Niemożliwe jest przecież, żebym miał aż takiego pecha, żeby po każdej operacji pojawiały się kolejne powikłania. Mimo wszystko, jestem wdzięczny Jackowi, że mnie nie zostawił w potrzebie, tylko cały czas szukał najlepszego rozwiązania. Teraz będzie mnie operował we wtorek – opowiada Marcin.
Czwarty raz pod nóż Komorowski trafił w Amsterdamie u uznawanego za najlepszego na świecie specjalisty od stawów skokowych i ścięgna Achillesa – doktora Nieka van Dijka, ortopedy Realu Madryt i Cristiano Ronaldo. On też nie pomógł. Kiedy ból powrócił, Holender stwierdził, że wszystko jest w porządku i nie widzi niczego niepokojącego.
Komorowski od początku sam pokrywa koszty leczenia. - Najgorsza jest ta bezradność, kiedy lekarze diagności kręcą głowami nie wiedząc co jest przyczyną nieustannego bólu, a człowiek nie wie co robić. Przez ten czas na leczenie wydałem tyle, że mógłbym kupić nowy samochód. I żadnych efektów nie ma – opowiada piłkarz. Na którego zły los chyba się uwziął, bo na skutek przeciążeń podczas rehabilitacji i prób powrotu do gry, w chorej nodze w 60 procentach naderwał ścięgno Achillesa.
- Jakaś nadzieja jeszcze się w człowieku tli, ale powoli uczę się życia bez piłki. Jeszcze grając w Rosji zacząłem inwestować. Teraz wcielam w życie plan B. Nie przepuściłem oszczędności, rodzina głodu nie zazna. Ale człowiekowi brakuje adrenaliny, szatni, szumu pełnego stadionu. Tych emocji nic nie zastąpi – mówi ze smutkiem w głosie Marcin.
Zobacz również: Legenda Legii Warszawa została okradziona! Jego wnuk prosi o pomoc [ZDJĘCIE]