Po meczu w Chorzowie selekcjoner Leo Beenhakker stał się w Polsce bohaterem, postacią kultową, nietykalną. Od tamtej pory nic w eliminacjach Euro 2008 nie mogło już pójść źle. Droga do finałów była otwarta.
Po dwóch latach od pamiętnego zwycięstwa znów brakuje optymizmu. Na Euro 2008 klapa, wokół PZPN burdel, reprezentacja gra słabo. W ostatnich dziesięciu meczach wygraliśmy tylko dwa - z europejskimi słabeuszami Albanią i San Marino. Bramek strzelamy jak na lekarstwo. Czy 11 października 2008 jest więc idealnym dniem, aby na nowo tchnąć ducha zwycięstwa w reprezentacji Polski?
Z Czechami będzie bardzo trudno, ale nic nie jest niemożliwe. Nasi południowi sąsiedzi to już nie ta sama drużyna, której bała się niemal cala Europa. Czesi mają swoje problemy. Przyszedł nowy trener, średnio rozpoczeli eliminacje, starzeje im się zespół, a do tgeo wszystkiego borykają się z kontuzjami. Dziś w Chorzowie, przed kilkudziesięciotysięczną publicznoscią, znów możemy liczyć na przebudzenie. Przebudzenie, które rozpędzi Polaków na tyle, że występ w finałach MŚ w RPA zapewnimy sobie z pierwszego miejsca w grupie.