Dziś pożegnacie się z mundialem

2009-09-09 8:00

Gwiazda FC Koeln i reprezentacji Słowenii z optymizmem czeka na mecz z Polską. Milivoje Novaković (30 l.) docenia Boruca i Błaszczykowskiego, ale twierdzi, że wspólnie z kolegami zamknie dziś Polakom drogę na mistrzostwa świata.

Super Express: - Byłeś zaskoczony remisem Polski z Irlandią Północną?

Milivoje Novaković: - Dla nas Słoweńców było jasne, że Polacy zrobią wszystko, by ten mecz wygrać, bo w ten sposób wciąż będą się liczyć w walce o awans do mistrzostw świata. Tak się jednak nie stało, bo z zespołami tej klasy, co Irlandia po prostu trzeba się mocno namęczyć, żeby zdobyć punkty. A Polakom to spotkanie nie wyszło, grali topornie. Na pewno nie spodziewali się, że stracą punkty. Irlandczycy pewnie są wściekli i nie mogą odżałować, że w końcówce dali sobie wydrzeć zwycięstwo. Gdyby wygrali z Polską to w tej grupie wszystko by się poplątało. Ale i tak Irlandczycy ładnie mieszają w grupie.
 
- Twój kolega z kadry Andraż Kirm zapowiadał na łamach „Super Expressu”, ze Słowenia dobije Polaków. Jesteście tacy mocni?

- Jest takie powiedzenie, że w domu to i ściany pomagają. My na to liczymy, że u siebie w Mariborze poradzimy sobie z Polakami. Chcemy wyprzedzić Polaków, którzy są nie tylko zmęczeni fizycznie po spotkaniu z Irlandczykami. Uważam, że Polacy są w psychicznym dołku, bo remisując skomplikowali sobie życie. Teraz mają nóż na gardle. W ciągu trzech dni nie dadzą rady się odbudować. Trzeba to wykorzystać.
 
- W sobotę Słowenia towarzysko zmierzyła się z Anglią. To dobry pomysł grać z tak silnym rywalem przed ważnym meczem w eliminacjach?

- Nie każdy ma szczęście rywalizować z Anglikami na ich terenie, więc możemy się tylko cieszyć. Pozytywne jest też to, że choć przegraliśmy z Anglikami, to jednak potrafiliśmy z nimi przez długie minuty walczyć jak równym z równym.
 
- Czy Słowacja jest poza zasięgiem, a pozostałe drużyny naszej grupy walczą tylko o baraże?

- Wszystko wciąż jest możliwe, ale Słowacja to najlepszy zespół grupy. Nieprzypadkowo są liderem. Byłbym mocno zdziwiony, gdyby Słowacy nagle zaczęli tracić punkty i nie weszli do mistrzostw świata. Ale jeśli my będziemy lepsi od Polaków, to wskoczymy na drugą pozycję. Dla was skończą się wtedy eliminacje.
 
- Który z polskich piłkarzy jest najgroźniejszy?

- W poprzednich eliminacjach gwiazdą Polaków był Smolarek. Jednak teraz słabiej mu się wiedzie, mało gra, nie ma chyba klubu, nie jest w formie. W tej sytuacji największą gwiazdą jest ten bramkarz z Celtiku Glasgow. Boruc się nazywa (śmiech). No i ten Błaszczykowski to kawał piłkarza. Musimy go przypilnować, żeby nie kręcił nami na prawej stronie.
 
- W Kolonii grasz w ataku z Łukaszem Podolskim, który urodził się w Polsce. Opowiadał o polskiej reprezentacji?

- Podolski przy każdej okazji mówi o Polsce. Widać, że jest związany z Polską, wszystko śledzi, jest na bieżąco, nawet słucha polskiej muzyki! Gdy Polska wygra mecz, to zaraz wszystkim w klubie o tym z dumą opowiada. Chwalił się zwycięstwem nad Grecją. Polacy muszą żałować, że Podolski nie gra w ich kadrze, bo byłby w niej największą gwiazdą.
 
- Założyłeś się z Podolskim o wynik meczu?

- Nie pomyślałem o tym, a szkoda. Gdy wyjeżdżałem na zgrupowanie słoweńskiej kadry Łukasz pożegnał mnie słowami: tylko nie zrób krzywdy Polakom! Zapowiedział, że po powrocie mam mu zdać relację, jak oceniam polskich piłkarzy, kto mi się spodobał.
 
- W reprezentacji Polski gra nowy piłkarz, który niedawno otrzymał polskie obywatelstwo? Wiesz o kim mowa?

- Oczywiście, że wiem o kim mowa. Widać, że Ludovic Obraniak to ogromne wzmocnienie. Widziałem dwa mecze z jego udziałem, z Grecją i Irlandią Północną. Na boisku jest agresywny, pewny siebie. No i Polacy mają jeszcze jednego piłkarza cudzoziemca. To Roger. Też dobry.
 
- Słowacy dzień przed meczem z Czechami wybrali się do teatru. Polacy kiedyś na zgrupowaniu jeździli na gokartach. A wy co robicie?

- Zamykamy się w hotelowych pokojach i gramy w karty, oglądamy filmy na dvd lub walczymy na playstation. A ja wskakuję do łóżka i śpię (śmiech).
 
- Widziałeś brutalny faul na Marcinie Wasilewskim, który w ligowym meczu Anderlechtu Bruksela doznał podwójnego, otwartego złamania nogi?

- To było okropne i oburzające. Przypomniał się od razu faul na Eduardo. Zastanawiam się, jak to możliwe, że tacy brutale funkcjonują w piłce! Ja bym takich piłkarzy, jak ten, co zrobił krzywdę Polakowi od razu dyskwalifikował. I to nie na trzy miesiące, ale dożywotnio!

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze