Cristiano Ronaldo przebywał na boisku zaledwie przez dwadzieścia pięć minut niedzielnego finału Euro 2016. Po tym czasie Fernando Santos musiał zastąpić swoją gwiazdę Ricardo Quaresmą. Wcześniej piłkarz Realu Madryt dwa razy schodził z boiska, by sztab medyczny reprezentacji udzielił mu pomocy. Wszystko to było wynikiem starcia z Dimitrim Payetem na początku decydującej rywalizacji. Francuz bez pardonu zaatakował przeciwnika, czym, jak się później okazało, wyeliminował go z gry. Uraz CR7 na szczęście okazał się niezbyt groźny, ale na tyle uciążliwy, że nie mógł on kontynuować gry.
Na Payeta spadła fala krytyki. "Morderca", "Brutal" - to najlżejsze określenia, jakich używali kibice w mediach społecznościowych w odniesieniu do grającego w West Ham Francuza. Na całe szczęście dla Portugalii koledzy Ronaldo zagrali dla swojego kapitana i pokonali gospodarzy po dogrywce 1:0. Decydującego gola strzelił w 109. minucie Eder. Po końcowym gwizdku CR7 jakby zapomniał o bólu, ponieważ wbiegł na boisko i skakał po nim jak króliczek. Wniosek? Adrenalina lekarstwem na wszystko!
Saying Ronaldo faked his injury? See photo, realize he fought to come back on TWICE and hang ur head in shame. #POR pic.twitter.com/ZFEyBUlJ8r
— Nick (@Nick28T) 10 lipca 2016