Mecz Sint-Truiden - Anderlecht (2: 2), rzut rożny dla gości. Wasilewski biegnie do dośrodkowania i taranuje łokciem kapitana gospodarzy, Petera Delorge'a. Ten upada, traci przytomność i z podejrzeniem wstrząsu mózgu trafia do szpitala. Sędzia dyktuje rzut wolny i tu zaczyna się kłopot. O co chodzi?
Gwizdnął nie ten faul?
W Belgii przepisy stanowią, że jeśli arbiter odgwiżdże przewinienie, ale nie ukarze winowajcy kartką, to komisja dyscyplinarna nie może nałożyć kolejnej kary. Zaraz po meczu zaczęła się wrzawa, że "Wasylowi" się upiecze, bo sędzia gwizdnął wolnego za jego faul, więc jest po sprawie. Nazajutrz jednak wystraszony arbiter stwierdził, że odgwizdał... inne przewinienie, które nastąpiło w tym samym czasie. To oznaczałoby, że Wasilewski może być ukarany i to surowo, bo niektórzy domagają się nawet 8 meczów zawieszenia. Teraz wszystko zależy od tego, czy Komisja Dyscyplinarna uwierzy (3 kwietnia) sędziemu. Belgijscy dziennikarze przejrzeli jednak zapis tej sytuacji i nie widzą w tym momencie innego przewinienia niż "Wasyla". Jeśli komisja też tak stwierdzi, to Polak nie zostanie ukarany.
Bardzo tego żałuję...
- Moje zachowanie było bezmyślne. Żałuję tego, co się stało - oświadczył Wasilewski. - Nie chciałem zrobić rywalowi krzywdy... Tym bardziej że sam byłem ofiarą podobnej agresji na boisku. Mam nadzieję, że Peter szybko wydobrzeje, będę jeszcze chciał przeprosić go osobiście - obiecał Polak, który dostał od Anderlechtu karę finansową w wysokości 4 tys. euro.
Paradoksem jest, że faul przydarzył się zaraz po tekście w dzienniku "La Derniere Heure", który chwalił "Wasyla" za to, że po powrocie na boisku po ciężkiej kontuzji mocno złagodniał. Przed tamtym dramatem "Wasyl" dostał 40 żółtych kartek w 100 meczach. Po powrocie na boisko tylko 11 w 53 spotkaniach.