Arkadiusz Onyszko jest na cenzurowanym u gejów po tym, jak w wydanej niedawno w Danii biografii przyznał, że nie lubi homoseksualistów i nie chciałby mieć z nimi do czynienia. Polak nie spodziewał się jednak, że jego "sława" dotrze nawet do Anglii i... zablokuje transfer do Plymouth.
- Jestem w szoku, ręce mi opadły. Jeśli ktoś jest w klubie piłkarskim oceniany przez pryzmat poglądów, a nie umiejętności, to chyba czas umierać - irytuje się Onyszko. Polak właśnie wrócił do Danii z nieudanej wyprawy do Anglii.
- Czegoś takiego nigdy nie przeżyłem. Byłem pewien, że podpiszę kontrakt z Plymouth. Tamtejszy trener bardzo mnie chciał, kiedyś wypadłem bardzo dobrze w sparingu z prowadzonym przez niego zespołem i zapadłem mu w pamięć. Miałem tylko przylecieć, złapać kilka piłek na treningach i podpisać umowę.
Mocno się jednak zdziwiłem, kiedy po wylądowaniu w Anglii nikt na mnie nie czekał. Siedziałem na lotnisku i nie wiedziałem, co robić. Zapraszają cię na testy, ale nagle kontakt się urywa. W końcu taksówką dotarłem do hotelu, przespałem się i rano wróciłem do Danii.
Nikt z Plymouth się ze mną nie skontaktował, byłem zupełnie zdezorientowany... W końcu zadzwonił mój menedżer i powiedział, że z transferu nici. Nieoficjalnie dowiedział się od jednego z działaczy Plymouth, iż zostali zmuszeni do rezygnacji ze mnie. Jeden z miejscowych wpływowych gejów, polityk lub sponsor klubu, miał naciskać, aby mnie nie zatrudniać.
To dla mnie szok. Wygląda na to, że mogę robić karierę już tylko w katolickim kraju, bo w innych geje są zdolni mnie zablokować - łapie się za głowę Onyszko, który przyznaje, że ma jedną ofertę z Polski. - Zgłosił się klub z dolnej części tabeli. Analizuję ich propozycję, za kilka dni dam odpowiedź - mówi polski bramkarz, który nie wyszedł jeszcze z szoku po niecodziennej przygodzie w Anglii.