„Super Express”: - Jak z perspektywy czasu ocenisz swoje przenosiny do ligi do AEK? Czy to była dobra decyzja?
Grzegorz Krychowiak: - Uważam, że tak. Pod względem piłkarskim były to dwa miesiące, w których wreszcie systematycznie grałem w piłkę. Występowałem w Grecji i przede wszystkim mogłem zagrać w kwalifikacjach do mistrzostw świata. A to było dla mnie kluczowe – pomóc reprezentacji zakwalifikować się na mundial w Katarze.
- Zimą sporo mówiło się w kontekście twoich przenosin do Legii Warszawa. Faktycznie byłeś blisko przenosin na Łazienkowską?
- Bardzo blisko. Zaawansowane rozmowy toczyły się przez dwa dni. Któregoś dnia, jadąc na trening myślałem już nawet, że za kilka dni zostanę zawodnikiem warszawskiego klubu. Potem przyszła jednak propozycja z Aten, która wydała mi się lepsza i ostatecznie postanowiłem z niej skorzystać.
- Jak wygląda obecnie twoja sytuacja? Niedługo kończy się umowa wypożyczenia do AEK – wrócisz latem do Krasnodaru czy taki wariant w ogóle nie wchodzi w grę?
- Mam jeszcze dwa lata kontraktu z Krasnodarem, więc muszę wrócić do klubu. Na pewno będziemy jednak prowadzić rozmowy na temat mojej przyszłości i na koniec podejmiemy decyzję.
- Czy po tym jak wybuchła wojna w Ukrainie miałeś trudne rozmowy ze swoimi rosyjskimi kolegami? Jak oni podchodzili do całej tej sytuacji?
- Nie było żadnych trudnych rozmów ani niekomfortowych sytuacji, złej atmosfery. Wszyscy zdawali sobie sprawę jaka jest sytuacja i że to była indywidualna decyzja każdego z zawodników.
Listen to "SuperSport" on Spreaker.- Na ile realne jest twoje pozostanie w AEK? Widziałbyś się występującego w tym klubie przez dłuższy czas?
- Wszystko jest możliwe. Ja absolutnie niczego nie wykluczam. AEK Ateny to bardzo ciekawy projekt z nowym stadionem, który będzie gotowy już za kilka miesięcy. Na pewno jest to jedna z możliwości, ale jest jeszcze zbyt wcześnie, aby coś konkretnego powiedzieć. Tak jak wspomniałem, najpierw muszę wrócić do Krasnodaru i wówczas będę toczył rozmowy z klubem odnośnie mojej przyszłości.
- Grasz w Grecji regularnie, zbierasz dobre recenzje, co cieszy w perspektywie zbliżającego się mundialu. Czy Leo Messi może już obawiać się starcia z Polską i Grzegorzem Krychowiakiem?
- Jest jeszcze trochę czasu, choć nie jestem pewny czy Leo Messi śledzi ligę grecką (śmiech). Ciężko pracowaliśmy żeby dostać się na mistrzostwa świata w Katarze i będziemy chcieli coś na nich pokazać. Chcemy osiągnąć nasz cel minimum, który – biorąc pod uwagę nasze występy na dwóch ostatnich mundialach – i tak byłby dużym sukcesem, a więc wyjść z grupy.
- Jak w ogóle zapatrujesz się na turniej rozgrywany w Katarze. Pierwszy raz mundial rozgrywany będzie bowiem w tak egzotycznym kraju, w dodatku zimą. Wg ciebie to dziwny pomysł, który w dodatku zepsuje terminarz rozgrywek ligowych czy jednak da się zrobić to tak, aby kluby nie ucierpiały, a piłkarze byli wówczas w dobrej dyspozycji?
- Nie ma wątpliwości – fakt, że mistrzostwa świata są w środku sezonu kompletnie rozbije kalendarz rozgrywek ligowych. Nikt tak naprawdę nie wie, co trzeba będzie robić po turnieju. Nie wszystkie drużyny zagrają przecież w finale, nie wiadomo czy po mistrzostwach będzie jakiś okres odpoczynku. Pewnie trzeba będzie wrócić do klubu, ale przecież część klubów nie będzie trenować, bo zawodnicy będą przebywać na mundialu. Będziemy pracować indywidualnie, a może zostaniemy wysłani na urlop? Nie będą to łatwe decyzje i zobaczymy jak to wszystko się potoczy. Ze strony naszej – zawodników – nie mamy innego wyjścia jak pojechanie, granie na tym mundialu i zrobienie swojej roboty.
- W styczniu skończyłeś 32 lata, powoli będziesz zatem zbliżał się do końca kariery. Czy jest szansa, że przed zawieszeniem butów na kołku zobaczymy cię jeszcze w polskiej ekstraklasie?
- Tak jak podkreślałem wcześniej, ciężko mówi się o przyszłości, o tym co będzie działo się za kilka miesięcy, za rok czy dwa. Czas pokaże. Niewykluczone, że tak właśnie się stanie – w Polsce mam już bowiem kilka biznesów, które z pewnością będę dalej rozwijał po zakończeniu kariery. Mam tu na myśli butiki Balamonte, zdrowa żywność BioGol, centrum medycyny sportowej Medklinika, a ostatnio wyszła linia męskich kosmetyków The Men, której jestem współtwórcą. Po zawieszeniu butów na kołku pracy z pewnością nie zabraknie. Ewentualne przenosiny do kraju sprawiłyby, że mógłbym lepiej nadzorować je jeszcze podczas czynnej gry w piłkę.
- Jak podchodzisz do krytyki względem swojej osoby? Były bowiem takie okresy, w których była ona mocno nasilona. Czy w pewien sposób jest ona dla ciebie motywująca?
- Wychodzę z założenia, że nie we wszystkich meczach da się grać dobrze. Naturalnie będą się zdarzać także te słabsze i to jest zupełnie normalne. Krytyka była zawsze i zawsze będzie, trzeba ją po prostu zaakceptować, a następnie – w kolejnym meczu – pokazać się z jak najlepszej strony. Był słabszy mecz ze Szkocją – była krytyka ze Szkocją. Oczywiście było to związane z decyzją którą podjąłem, aby wyjechać z Krasnodaru. Przez dwa tygodnie nie trenowałem, więc był to trochę trudniejszy okres. Potem przyszedł jednak mecz ze Szwecją, w którym pokazałem się ze zdecydowanie lepszej strony. To świadczy o tym, że trzeba dążyć do celu, pracować i robić wszystko, aby ta krytyka miała jedynie pozytywny wpływ.