Zdaniem wielu kibiców czy ekspertów ranking FIFA nie jest w żaden sposób miarodajny. Bo niby dlaczego nie grając przez kilka miesięcy jedne drużyny spadają w zestawieniu, a inne awansują? Niemniej, patrząc na pozycję reprezentacji Polski w samej czołówce klasyfikacji robi się cieplej na sercu. A będzie jeszcze lepiej!
W kwietniu biało-czerwoni awansowali na najwyższe w historii jedenaste miejsce. W opublikowanym kilka dni temu majowym zestawieniu ich pozycja się nie zmieniła, ale dojdzie do tego już w czerwcu. I znów będziemy mogli się cieszyć, bo Polacy awansują do pierwszej dziesiątki rankingu! A to będzie oczywiście rekordowa pozycja naszej reprezentacji odkąd FIFA prowadzi ranking najlepszych drużyn narodowych świata.
W najbliższym miesiącu podopieczni Adama Nawałki nie rozegrają żadnego meczu, podobnie zresztą jak inne ekipy z czołówki zestawienia. Skąd więc zmiany w punktacji i roszady miejsc? Otóż FIFA bierze pod uwagę spotkania z ostatnich trzech lat, a to oznacza, że z dorobku stopniowo odpadają kolejne starcia rozgrywane w przeszłości. W przypadku Polski będzie to towarzyski mecz z Niemcami w Hamburgu, który zremisowaliśmy 0:0. Właśnie dlatego biało-czerwoni zyskają w rankingu piętnaście punktów, a łącznie będą ich mieć 1198. Z kolei dla zajmującej obecnie dziesiąte miejsce Hiszpanii mniejsze znaczenie będzie miało wygrane spotkanie z Boliwią, dlatego też ekipa z Półwyspu Iberyjskiego musi się liczyć z tym, że straci kilka "oczek". Według wyliczeń będzie ich miała... 1198! A to oznacza, że biało-czerwoni wskoczą do czołowej dziesiątki rankingu FIFA i zrównają się w nim z mistrzami świata z 2010 roku i trzykrotnymi mistrzami Europy (1964, 2008, 2012).