Polacy powinni prowadzić w 36. minucie. Dynamicznie wchodzącego w pole karne Dominika Marczuka zatrzymał bramkarz izraelski Niv Eliasi. Arbiter mimo protestów bramkarza, podyktował rzut karny. Michał Rakoczy, najskuteczniejszy z Polaków w tych eliminacjach strzelił źle, blisko środka bramki i Eliasi odbił piłkę. Co gorsza, była to już trzecia niewykorzystana jedenastka Biało-Czerwonych w tych eliminacjach.
Polacy musieli zabrać burę od trenera Adama Majewskiego nie tylko za przestrzelenie karnego, ale za statyczną grę, bo po przerwie prezentowali się inaczej. W 50. min Filip Marchwiński jeszcze przestrzelił, ale w 59. min skuteczny był Miłosz Matysik. Piłkarz Jagiellonii zebrał piłkę w polu karnym i z kilkunastu metrów strzelił tuż przy słupku. Nie potrafił tego zrobić Rakoczy w 72. min, który zmarnował kolejną świetną sytuację. Kilka minut później Rakoczy i Filip Szymczak opuścili boisko, a ich zastępcy Tomasz Pieńko i Szymon Włodarczyk zrobili akcję bramkową. Napastnik Sturmu Graz z bliska posłał piłkę do siatki. Wydawało się, że nasz zespół spokojnie dowiezie dwubramkowe zwycięstwo, ale w samej końcówce zrobiło się nerwowo. W doliczonym czasie gry gola dla gości strzelił Ran Binyamin, mający również polskie obywatelstwo. Kilkadziesiąt sekund później arbiter zakończył mecz.
Na razie drużyna Adama Majewskiego, a wcześniej prowadzona przez Michała Probierza ma imponujący bilans w tych eliminacjach. Zdobyła komplet punktów w czterech meczach, a bilans bramkowy 11-1. We wtorek nasz zespół czeka najtrudniejsza próba, gdyż zagramy na wyjeździe z Niemcami. Zajmują oni drugie miejsce z sześcioma punktami, zdobytymi w dwóch meczach.