Do Angoli trafił przypadkowo. - Grałem w czwartej lidze. Gdy zadzwonił niemiecki menedżer i zaproponował kontrakt, na początku myślałem, że chodzi o Anglię - wyjaśnia kulisy zaskakującego transferu.
Mimo niechęci rodziny, która obawiała się wirusa Ebola, piłkarz postanowił spróbować sił w egzotycznej lidze. - Temperatura tutaj rzadko spada poniżej 30 stopni. Na treningach mnie zatykało, ale już się zaaklimatyzowałem - uśmiecha się zawodnik, który mieszka wraz z menedżerem i trzema innymi zawodnikami.
Sędzia uderzył chorągiewką gracza Barcelony [WIDEO]
- Mamy wszystko, czego nam potrzeba, nie musimy prać, sprzątać i gotować, bo zajmuje się nami gospodyni o imieniu Madu - tłumaczy.
Nigdy nie spotkał się z niechęcią miejscowych, ale jego niemiecki kolega z drużyny miał już nieprzyjemną sytuację. - Kierowca autobusu nie wpuścił go do środka, bo mówi, że białych nie zabiera. Poza tym ludzie są tu przyjaźnie nastawieni. Trzeba tylko uważać na jedzenie i wodę, którą się pije, żeby się nie zatruć - opowiada.
Klub, w którym gra, jest bardzo profesjonalny. - Ale rywalizacja o miejsce w składzie jest zacięta. Na pierwszych treningach wypadłem bardzo dobrze i z optymizmem patrzę w przyszłość - tłumaczy.
Lobito położone jest nad Oceanem Atlantyckim i Magdziński często spędza wolny czas na plaży. - Bardzo brakuje mi rodziny, ale poza tym mam tutaj raj na ziemi. Oby ta przygoda trwała jak najdłużej - ekscytuje się piłkarz.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail