Cztery kolejki grupy I jednoznacznie rozłożyły układ sił. Anglia z kompletem punktów jest na razie niezagrożona. Wicemistrzowie Albionu zabawili się w Budapeszcie z Węgrami, choć bywały też trudne chwile. Były wybitny bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski uważa, że pewna wygrana Wyspiarzy na Węgrzech przywróciła nas do gry - ale tylko o drugie miejsce.
Kazimierz Węgrzyn bezlitosny dla reprezentanta Polski. Mocno się po nim przejechał
- Pierwsze miejsce jest pozamiatane. To oczywiście wina Paulo Sousy, który w meczu z Węgrami wystawił eksperymentalny skład. Puścił na plac Michała Helika i w Budapeszcie było do przerwy 0:2. Potem Helik sprokurował kuriozalny rzut karny. Gdybyśmy wygrali z Węgrami i zremisowali na Wembley, a była ku temu szansa, to rozmawialibyśmy o pierwszym miejscu w grupie. Jak można było na Wembley nie uzyskać remisu, to wie tylko Paulo Sousa. Nawet przy 1:1 mieliśmy przewagę i mogliśmy wygrać. Remis był na pewno na wyciągnięcie ręki. Nie widziałem meczu Węgry-Anglia, ale z Anglikami trzeba zagrać bez strachu. Wtedy mecz jest inny. Dla mnie zdobyli wicemistrzostwo Europy tylko dlatego, że sześć na siedem spotkań zagrali na Wembley - uważa Tomaszewski.
Polska - Albania: Zwariowana radość prezydenta Dudy po golu [ZDJĘCIA]
W środę z Anglią trzeba pilnować remisu. Tak uważa brązowy medalista MŚ 1974. - Musimy wyjść na nich. Nie czuć się jak chłopcy do bicia. Przy trzeciej bramce Robert Lewandowski poukładał Albańczyków jak snopki siana. Anglicy niech się martwią jak wygrać, nas cieszy remis. Nie sadźmy się na to. Pilnujmy miejsca barażowego – dodaje.
Cała rozmowa Przemka Ofiary z Janem Tomaszewskim TUTAJ.