- Jakby nie daj Boze coś takiego się stało, to PZPN powinien sobie w łeb strzelić – grzmi Tomaszewski. - PZPN popełnił harakiri. Gdyby był polski asystent, to nawet jakby odszedł Santos, pociągnąłby to dalej. Był problem z asystentem u Sousy, jest u Santosa – komentuje Tomaszewski i dodaje: - Trzeba zakładać wszystko, człowiek jest tylko człowiekiem. Santos może powiedzieć: dziękuję, przepraszam, pomyliłem się.
Fernando Santos odejdzie z reprezentacji Polski? Jan Tomaszewski komentuje: "brak koncepcji!"
Jan Tomaszewski ma nadzieję, że nawet jak ziści się najczarniejszy scenariusz, to PZPN będzie miał rozwiązanie.
- Santos ma prawo to zrobić, każdy ma prawo zrezygnować z pracy. Tylko jaka, do jasnej cholery - i proszę to napisać - będzie kontynuacja?! Każdy pracodawca musi się zabezpieczyć na ewentualne odejście każdego pracownika! A brak polskiego asystenta to sprawa niezrozumiała i samobójstwo PZPN-u. A jak – nie daj Boże – Santos zachoruje i nie będzie mógł przyjechać na zgrupowanie, to kto poprowadzi drużynę? Mielcarski? Proszę nie nawet nie żartować! - denerwuje się Tomaszewski.
"Selekcjoner przebywa aktualnie na urlopie. Tydzień temu był w Polsce na meczu Superpucharu Raków - Legia i nie było z jego strony żadnych sygnałów odnośnie zmiany jego planów zawodowych" - czytamy w komunikacie zamieszczonym przez PZPN.