Kamil Glik na świat przyszedł 3 lutego 1988 roku w Jastrzębiu-Zdroju.
Pierwsze poważne piłkarskie szlify zbierał w "Wodzisławskiej Szkółce Piłkarskiej", z której w wieku 18 lat trafił do hiszpańskiego Union Deportivo Horadada.
Młody Glik zwrócił tam na siebie uwagę samego Realu Madryt. W stolicy Hiszpanii spędził rok, grając w trzecim zespole "Królewskich". Nie potrafił przebić się do pierwszej drużyny, choć kilka razy miał okazję z nią trenować.
W 2008 roku podjął decyzję o powrocie do Polski, gdzie podpisał kontrakt z Piastem Gliwice. W Ekstraklasie szybko zapracował sobie na opinię solidnego defensora, a świadczyć mogą o tym oferty jego kupna m.in. od Wisły Kraków i Lecha Poznań. W tym samym czasie Glik zaczął dostawać powołania od Franciszka Smudy, ale na pierwszy występ musiał trochę poczekać. Debiut zaliczył w 2010 roku w meczu z Tajlandią, w którym zresztą strzelił też pierwszego gola w reprezentacji.
W sezonie 2009/2010 Piast spadł do I ligi, a Glik został sprzedany za milion euro do włoskiego Palermo.
Na Sycylii nie wiodło mu się jednak najlepiej i już po 6 miesiącach został wypożyczony do Bari. Zaczął grać regularnie, choć jego drużyna ostatecznie spadła do Serie B. Glik nie zniechęcił się trudnym początkiem i postanowił kontynuować karierę na Półwyspie Apenińskim.
W 2011 roku przeszedł do walczącego o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej Torino. Już po pierwszym sezonie, z Glikiem jako filarem defensywy, Turyńczycy świętowali promocję do Serie A. Sam zawodnik znalazł się również w szerokiej kadrze na EURO 2012 i liczył, że polsko-ukraiński turniej będzie idealnym zwieńczeniem udanego dla niego okresu.
Niestety, Glik znalazł się wśród trójki zawodników, jacy zostali przez Franciszka Smudę wykreśleni na ostatnim etapie selekcji. - Trener nie podał mi nawet powodu. Powiedział, że jest ze mnie zadowolony, ale nie zagram na Euro - tłumaczył wtedy rozżalony piłkarz.
Zwolnienie Smudy i zatrudnienie w jego miejsce Waldemara Fornalika było przełomowym momentem dla reprezentacyjnej przygody Glika. Nowy szkoleniowiec zaufał mu w spotkaniu z Anglią, a ten odwdzięczył się bramką na wagę remisu. Na konferencji prasowej selekcjoner podkreślił, że Glik jest w tej chwili w pierwszej trójce najlepszych polskich stoperów i to pomiędzy nim, Marcinem Wasilewskim i Damienem Perquisem będzie się toczyła walka o miejsce w składzie.