Robert Lewandowski

i

Autor: ARTUR HOJNY/SE Robert Lewandowski

Co za wieczór!

Kapcie spadły nam ze stóp, gdy poznaliśmy prawdę o wieczorze kawalerskim Roberta Lewandowskiego. Jego przyjaciel opowiedział wszystko

2023-12-24 9:01

Robert Lewandowski wziął ślub dziesięć lat temu. Od tamtej pory tworzy z Anną Lewandowską wspaniałe małżeństwo, którego losy śledzą miliony Polaków. Mało kto pamięta jednak szalony wieczór kawalerski "Lewego"! Kapcie spadły nam ze stóp, gdy poznaliśmy prawdę. Przyjaciel Lewandowskiego opowiedział wszystko!

Robert Lewandowski i Anna Lewandowska tworzą najbardziej wpływową parę w polskim sporcie, a także jedną z najgłośniejszych w całym kraju. Ich życie od wielu lat jest na świeczniku. O upływającym czasie najlepiej świadczy fakt, że ich ślub miał miejsce już 10 lat temu! W czerwcu 2013 r. najlepszy polski piłkarz i była mistrzyni karate powiedzieli sobie sakramentalne "tak" i oficjalnie założyli rodzinę. Już wcześniej tworzyli głośny związek, a kulisy ich ślubu elektryzowały całą Polskę. Temu wydarzeniu towarzyszyło wiele tajemnic, a jedną z nich był przebieg wieczoru kawalerskiego. Dopiero po latach więcej opowiedział o nim Sławomir Peszko, który był jednym ze świadków Lewandowskiego.

QUIZ: Rozpoznasz polskich piłkarzy? Lewandowskiego zna każdy, a resztę? 15/20 to absolutne minimum

Pytanie 1 z 20
Zaczniemy podobnie jak w piłce. Bramkarz na zdjęciu to...
Wojciech Szczęsny

Peszko opowiedział o wieczorze kawalerskim Lewandowskiego. Aż spadły nam kapcie!

- Robert i Ania postanowili wziąć ślub. "Lewy” poprosił mnie wtedy, żebym był jednym z jego czterech świadków. Nie mogło się więc obyć bez kozackiego wieczoru kawalerskiego - zaczął historię Peszko, który przyjaźni się z piłkarzem FC Barcelony od kilkunastu lat. W biografii pt. "Peszkografia" opowiedział naprawdę dużo. "Lewandowski był już dużą gwiazdą, ale nikt z nas nie pomyślał, żeby wyczarterować prywatny samolot i na Lazurowe Wybrzeże polecieliśmy regularnymi liniami. Co prawda on, ja i Szczęsny weszliśmy na pokład terminalem VIP, ale i tak nie udało się nam uniknąć ogona. Już w Nicei, kiedy jechaliśmy z lotniska do hotelu Radisson, za naszym busem pojawił się biały fiat, który co chwilę podjeżdżał, żeby sprawdzić, kto siedzi za zaciemnianymi szybami" - tak się zaczęło.

"– Paparuchy… – nie mieliśmy wątpliwości.Kulczyk, zwany "Szyną”, który jest ochroniarzem "Lewego”, w końcu kazał zatrzymać auto.– Ja ich zablokuję, a wy spier***. Jakoś was później znajdę.Tak też się stało. Zahamowaliśmy, a "Szyna” wyskoczył na ulicę i bezczelnie stanął przed fiatem. Dzięki temu nie niepokojeni mogliśmy wybrać się do… McDonalda" - kontynuował Peszko. To był dopiero początek szalonej przygody.

Tak wyglądał wieczór kawalerski Roberta Lewandowskiego

"We Francji spędziliśmy trzy zajeb*** dni. Byliśmy w olbrzymim aquaparku, pozwiedzaliśmy też Monako, chociaż do Casino de Monte-Carlo nie zaszliśmy. Wojtek wynajął natomiast lożę w słynny klubie Le Baoli w Cannes. Nasze miejsca znajdowały się na środku dyskoteki, więc rzucaliśmy się w oczy. Obok imprezował jakiś książę z Danii czy Norwegii, który wyglądał na wkurw***, że to my, a nie on, jesteśmy atrakcją nocy. Kozaczyliśmy jednak tylko przez jakieś dwie godziny" - ich blask skradło wejście szejków.

"– O kur**… – jęknęliśmy po grubym wejściu czterech Arabów. Gdy pojawili się w klubie, cristale i moëty zaczęły latać w powietrzu, do tego zrobiono im pokaz fajerwerków, przyniesiono tace z dzikami czy innymi sarnami. Od razu obsiadło ich ze trzydzieści kobiet, każda wyglądająca jak króliczek Playboya. Nie wiem, ile szejkowie wydali tamtego wieczora, ale na pewno nie graliśmy w ich lidze"- skwitował Peszko.

"Co prawda bawiliśmy się świetnie, ale Robert nie mógł poszaleć tak, jakby chciał. Mieliśmy świadomość, że jesteśmy obserwowani, nawet gdy płynęliśmy jachtem z Cannes do Saint-Tropez. Zdjęcia robiono nam na plaży, na mieście… Brakowało tylko, żeby paparazzi zajrzeli do kibla. Nadrobiliśmy dopiero na weselu, które „Lewy” z Anią zorganizowali w Trębkach Nowych. Co jednak wydarzyło się w Trębkach, pozostanie w Trębkach…" - zakończył "Peszkin".

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze