Konstantin Vassiljev

i

Autor: Cyfrasport Konstantin Vassiljev

Będzie awans Polaków?

Konstantin Wasiljew wprost o barażu z Polską. Kapitan Estonii mówi o marzeniach, tak nazywa trenera Michała Probierza [ROZMOWA SE]

2024-03-20 15:12

Mimo 40 lat na karku Konstantin Wasiljew (40 l.) wciąż należy do liderów reprezentacji Estonii, która tylko raz wygrała z Polską. Miało to miejsce przed dwunastoma laty, a zwycięską bramkę zdobył właśnie były as Jagiellonii i Piasta. Przed dzisiejszym barażem o EURO zapowiada, że Estonia nie odpuścimy naszym kadrowiczom.

„Super Express”: - Jak nastroje w waszym zespole?

Konstantin Wasiljew: - Nie oszukujmy się, nie przyjechaliśmy do Warszawy jako faworyci. To Polacy mają większe szanse na awans, co nie znaczy, że my odpuścimy. Chcemy spełnić nasze marzenia. Do tej pory Estonia jeszcze nigdy nie uczestniczyła w tak dużym turnieju. Raz już przegraliśmy w barażach, może teraz się uda.

- W ubiegłym roku Polacy udowodnili, że nie ma drużyny, która nie byłaby w stanie ich pokonać. Zaledwie punkt zdobyty w dwumeczu z Mołdawią, czy męczarnie w spotkaniach przeciwko Wyspom Owczym.

- Przyznam, że byłem mocno zdziwiony, kiedy dowiedziałem się, że Polska nie wywalczyła bezpośredniego awansu, ale taki jest futbol. To jednak już przeszłość, jestem przekonany, że wasz zespół będzie mocno zdeterminowany, aby tym razem wygrać. Jak już wspomniałem, macie lepszy zespół, wasi zawodnicy występują w najmocniejszych drużynach na świecie, takich jak Barcelona, Juventus, czy Arsenał. Ale nikt nie może nam zabronić marzyć i walczyć o swoje. W czwartek większa presja będzie ciążyła na Polakach, bo to oni muszą awansować. My tylko możemy sprawić niespodziankę.

- Jesteś liderem swojej reprezentacji, chociaż w polskiej ekstraklasie jest wielu trenerów młodszych od ciebie. Jaka jest tajemnica twojej długowieczności?

- Po prostu robię to co kocham. Futbol sprawia mi nadal sporo radości i dopóki zdrowie będzie dopisywało nadal pozostanę na boisku.

- W rodzimej lidze nie ma tobie równych. Seriami zdobywasz tytuły mistrzowskie, a w ubiegłym sezonie miałeś statystycznie jeszcze lepszy sezon od tego w Jagiellonii.

- Jak już wspomniałem, piłka nadal daje mi dużo radości. Dwa lata temu miałem okazję grać w Lidze Konferencji, udało się nam nawet pokonać Partizana Belgrad, więc jest motywacja do ciężkiej pracy. Kto wie, może i z reprezentacją uda się osiągnąć sukces, jakim byłby awans na mistrzostwa Europy. Do Warszawy przyjechaliśmy pełni uznania dla rywala, ale nie zamierzamy położyć się na boisku, tylko chcemy zawalczyć o swoje. Co to przyniesie? Przekonamy się w czwartek wieczorem.

- Z Polską wiążą cię szczególne wspomnienia. Grałeś w Piaście Gliwice i Jagiellonii Białystok. Czy wracasz jeszcze do chwil spędzonych w naszym kraju?

- Oczywiście! Mam duży sentyment zarówno do Piasta jak i Jagiellonii, z którą biliśmy się do samego końca o mistrza Polski. Ostatecznie skończyliśmy na drugim miejscu, co nie było złym wynikiem, chociaż w pierwszych chwilach po spotkaniu z Lechem nikt w szatni nie świętował. Jednak z perspektywy czasu to był duży sukces. Przegraliśmy tylko z Legią, która w tamtym sezonie potrafiła zremisować z Realem Madryt lub ograć Sporting Lizbona w Lidze Mistrzów. Zabrakło nam jednej bramki w starciu z Lechem, ale cóż, taka jest piłka.

- Tamten mecz w Białymstoku jest do dzisiaj wspominany. Ty też do niego wracasz?

- Czasami. Dwa lata temu w Estonii odwiedzili mnie kibice Jagiellonii. Było to dla mnie bardzo miłe, okazało się, że w Białymstoku dalej pamiętają o Koście Vassiljevie. Mieliśmy wtedy fajną drużynę, która zresztą rok później, już beze mnie, obroniła drugie miejsce w lidze.

- Przyjdzie ci spotkać się z częścią tamtego zespołu. Trener Michał Probierz, Taras Romanczuk, Przemek Frankowski, Karol Świderski, czy Damian Szymański byli wtedy z tobą w tamtej drużynie.

- Zgadza się, a to tylko potwierdza jak jakościową była tamta Jagiellonia. Cieszę się, że Przemek, Damian i Karol tak się rozwinęli. „Franek” jest kluczowym zawodnikiem w Lens, „Świder” niedawno przeniósł się do Serie A, „Szyszka” jest liderem AEK Ateny. Ponadto cieszę się z powołania dla Tarasa Romanczuka. Nie da się ukryć, że w Jagiellonii mieliśmy bardzo bliskie relacje. Już wtedy starał się o obywatelstwo polskie, załatwiał papiery, wiem ile to go kosztowało. Sportowo na pewno zasługuje na to powołanie. To świetny facet, ale jeżeli spotkamy się na boisku sentymentów nie będzie.

- Twój najlepszy okres w Polsce przyszedł na czas trenowania pod okiem Michała Probierza.

- To bardzo wymagający trener, który jednak potrafił odpowiednio odczytywać nastroje w zespole. Bardzo sobie ceniłem współpracę z nim i jego sztabem. Wydaje mi się, że rozwinąłem się jeszcze pod jego okiem, chociaż w przeszłości też pracowałem z wybitnymi trenerami jak Stanisław Czerczesow w Amkarze Perm. Bardzo dużą uwagę przywiązywał do kwestii taktycznych, dużo mówił o takich aspektach jak gra w defensywie. Czasami jak coś powiedział, to aż szło w pięty, ale z drugiej strony za drużyną poszedłby w ogień. Pamiętam jak raz po jednym z meczu omal nie poszarpał się z kibicami, ponieważ przegraliśmy mecz. Prawdziwy lider.

- Poza grą w polskiej lidze kilka razy mierzyłeś się z polskimi drużynami. I tylko jedna z tych potyczek była dla was udana.

- Zgadza się, mecz towarzyski, w którym ograliśmy wasz zespół 1:0, a ja strzeliłem gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Wtedy w bramce stał Szczęsny, w ataku grał Lewandowski, ale nawet nie ma sensu porównywać tamtych meczów, bo wszystko wydarzyło się ponad 10 lat temu. Dzisiaj ci zawodnicy są w zupełnie innym miejscu, z innymi doświadczeniami. Co do moich potyczek z Polakami pamiętam dwumecze w eliminacjach do Ligi Mistrzów najpierw z Legią Warszawa, później z Rakowem Częstochowa. W obu przypadkach lepszymi okazywali się rywale.

Quiz. Czy rozpoznasz piłkarzy z PRL-u. Brak 15/15 to wstyd dla fanów futbolu!

Pytanie 1 z 15
Zacznijmy od czegoś prostego. Ten były piłkarz reprezentacji Polski grał w Widzewie Łódź, Juventusie Turyn i AS Romie. Po latach kariery był m.in. trenerem reprezentacji Polski oraz szefem PZPN. Jest nim?
Boniek
Sonda
Czy reprezantacja wyjdzie z baraży do EURO 2024?
Lewandowski zaskoczony pytaniem dziennikarza. Tego nie mógł się spodziewać
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze