Wojciech Kowalczyk

i

Autor: East News Wojciech Kowalczyk

Wojciech Kowalczyk kończy 48 lat. Wybrał dla nas swoje najważniejsze gole, mecze, zwycięstwa i... imprezy

2020-04-14 19:43

Wojciech Kowalczyk 14 kwietnia obchodzi 48. urodziny. "Kowal", znany z tego, że nie miał żadnych kompleksów ani na boisku, ani poza nim, wybrał dla Super Expressu najważniejsze... „naj” ze swojej burzliwej kariery. Najważniejsza wygrana, najbardziej pamiętna premia, największa… impreza? Zobaczcie wybory srebrnego medalisty olimpijskiego z Barcelony.

Najbardziej pamiętny mecz w karierze: Finał Igrzysk Olimpijskich Barcelona 1992
OK., przegraliśmy ten mecz, ale tego spotkania nie da się zapomnieć. Niezwykła atmosfera, ponad 100 tysięcy ludzi na Camp Nou, co już nigdy się nie zdarzy, bo przecież pojemność tego obiektu jest teraz mniejsza… Jeśli jesteś dobrym piłkarzem i grasz w świetnym klubie, to możesz grać kilka różnych finałów. Ale finał igrzysk grasz raz w życiu. No i moja bramka w tym meczu. Tak, to mój najbardziej pamiętny mecz…

Najwyższa premia jaką dostałem: 10 tysięcy dolarów za przejście Sampdorii Genua (Puchar Zdobywców Pucharów)
To znaczy od razu precyzuję: nie była to najwyższa premia, potem zdarzały się wyższe, ale ta była najbardziej niezapomniana, nie można też zapominać, że siła dolara była wtedy inna niż teraz, czyli dużo większa. Obiecali nam wtedy w Legii bardzo duże pieniądze, bo nikt nie wierzył, że przejdziemy Sampdorię. „10 tysięcy dolarów na głowę? Dobra, może być” – usłyszeliśmy wtedy od działaczy. Najlepsze jest to, że te premie potem wyrwaliśmy. W moim przypadku poszło to na zakup sprzętu RTV do domu. To był pierwszy boom wtedy na te magnetofony itd…

Największa impreza w trakcie kariery: Po igrzyskach w Barcelonie i po Górniku
Pamiętajmy, że my nie wracaliśmy do Polski od razu po finale IO, a dopiero trzy dni później. No więc impreza, typu młodzieńczego, trwała trzy dni. Niektórzy z nas byli mocno opaleni, bo wybierało się na przykład nocleg na plaży, a słoneczko operowało tam od rana (śmiech). Działo się też po tym jak zapewniliśmy sobie mistrzostwo Polski z Legią, meczem z Górnikiem. Wtedy mieliśmy za trzy dni kolejne spotkanie na Łazienkowskiej, finał Pucharu Polski, więc Janusz Romanowski wymyślił, że zamknie nas ze swoimi ochroniarzami w Konstancinie. No cóż, dla niektórych ochroniarzy nie skończyło się to dobrze… A co do zamknięcia. Za oknami były drzewa. Można było drzewem zejść, albo po sznurku dostać co nieco do góry (śmiech).

QUIZ: Kibicujesz Legii Warszawa? Jeżeli jesteś prawdziwym fanem, zgarniesz komplet punktów!

Pytanie 1 z 10
Na której ulicy jest stadion Legii Warszawa?

Najważniejsza wygrana: Dublet w 1994 roku
Mistrzostwo Polski po tym jak odebrano nam tytuł rok wcześniej. Dla nas to było bardzo ważne, żeby udowodnić, że Legia – znienawidzona w całym kraju – jest jednak najlepsza.

Najważniejsza bramka w karierze: Gole dla Poloneza
Może zaskoczę, ale wszystkie bramki, które strzeliłem dla Poloneza Warszawa. Bo dzięki nim trafiłem do Legii, dzięki nim mogłem się sprawdzić w profesjonalnej piłce. Nie byłoby tego wszystkiego, gdybym nie trafiał seryjnie dla Poloneza.

Detektyw Krzysztof Rutkowski o aferze dolarowej sprzed lat: Franklina M. zatrzymałem w Łodzi

Janusz Wójcik

i

Autor: Dominik Gryżewski

Najlepszy mój trener: Janusz Wójcik
Po prostu Janusz Wójcik. Mentalnie byłem chyba do niego podobny. I może ja właśnie potrzebowałem właśnie takiego mentalnego trenera, a nie taktyka?

Najgorszy mój trener: Paco Castellano
Może trudno w to uwierzyć, ale on był najpierw kierownikiem drużyny Las Palmas. Latał z nami na mecze, załatwiał dokumenty, bilety. A gdy zwolnili trenera, który sprowadzał mnie do klubu, to został mianowany pierwszym trenerem, bo był stamtąd, z Las Palmas. Jak dla mnie kierownik drużyny zostający trenerem? Grubo.


Mój najładniejszy gol:

Jedna z moich bramek została wybrana golem kolejki w lidze hiszpańskiej. Ale czy ja wiem? Nieeee. OK, wolej z 16 metrów, prawie w widły, ale jednak nie. Miałem też trzy gole w polskiej lidze, głową z okolicy 16 metrów, w okienko. To akurat nieczęsto się zdarza. Ale.. Najładniejszy był gol w Pucharze Króla, z Realem Sociedad. Wygarnąłem piłkę z boku, a że nikogo nie było w polu karnym, to kropnąłem. Weszła po długim słupku. To była naprawdę piękna bramka.

Najlepszy mecz w kadrze: w bagnie ze Słowacją
Teoretycznie można by powiedzieć, że z Holandią, za Strejlaua, w eliminacjach mś 1994. Ale… Ja tam nie grałem dobrze, strzeliłem po prostu ładną bramkę. Zremisowaliśmy 2:2, jednak szczęśliwie. Czułem się tam wtedy jak przynęta na haczyku, czekając tylko który Holender mnie ugryzie. Piłkarsko byli dużo lepsi. Natomiast najlepszy to chyba wyjazdowy mecz ze Słowacją, 3:1 dla nas, strzeliłem dwa gole. Graliśmy wtedy na bagnie, fatalne warunki były. Pamiętam, że pan Lucjan Brychczy powiedział mi wtedy, że gdybym grał zawsze tak jak wtedy, to byłbym jednym z najlepszych napastników w Europie.

Leszek Pisz, Legia Warszawa

i

Autor: East News Leszek Pisz

Najlepszy piłkarz, z którym grałem za granicą: Alfonso
Taki, z którym grałem dłużej, to Alfonso Perez, oczywiście w Betisie Sevilla. Potem grał jeszcze w Barcelonie, a poza Hiszpanią, w Olympique Marsylia.

Najlepszy piłkarz, z którym grałem w Polsce: Pisz
Pisz to był piłkarz, który zawsze wiedział, gdzie podać piłkę. A gdy nie wiedział, to… i tak mnie znalazł podaniem. Profesor.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Najnowsze