Co się stało z Leo Beenhakkerem (66 l.)?! Do niedawna selekcjoner trafiał bez pudła z powołaniami, ale teraz zupełnie się pogubił. Zraził do siebie Wichniarka i Jelenia, a to kosztowało nas utratę dwóch punktów ze Słowenią (1:1). No bo skoro jedynym atakującym w tym meczu był Piszczek, który w klubie gra ostatnio lewego obrońcę, to o czym tu rozmawiać?
Niestety, Beenhakker nie chce przyjąć do wiadomości, że źle robi, pomijając Wichniarka i Jelenia.
- Mówiłem już setki razy, że nie są w moim typie. Postawiłem na młodszą generację polskich piłkarzy i tego będę się trzymał - upiera się Holender i zrzuca winę na... pecha.
Wszystkiemu winny jest kontuzjowany Brożek
- To miał być czas Pawła Brożka - mówi selekcjoner. - Byłem pewien, że właśnie w meczach ze Słowenią i San Marino pokaże, na co go stać. Ale co mam zrobić, skoro przegrał z kontuzją? Pech i jeszcze raz pech - broni się Leo. I nie chce przyznać, że wystawienie Piszczka w ataku było jednak błędem.
- I co z tego, że w klubie gra lewego obrońcę? Mam dobry kontakt z trenerem Herthy i wiem, że on też uważa, iż Piszczek może grać w ataku. Przed tym meczem miałem wybór: albo do ataku idzie Piszczek, którego dobrze znamy, albo młody, nieopierzony Lewandowski. Bo Ebi nie jest przygotowany do gry. Doszedłem do wniosku, że to nie jest mecz dla Lewandowskiego. Za duża presja, chłopak mógłby się spalić. Szykuję go na San Marino, w środę powinien zagrać w drugiej połowie.
Sam narobił sobie kłopotu
Beenhakker narzeka, ale sam narobił sobie kłopotu. Bo skoro Brożek się "rozleciał", to Wichniarek lub Jeleń byliby jak znalazł. Leo wolał jednak sięgnąć po Saganowskiego. Dziwne, bo mówi o odmłodzeniu kadry, a tymczasem "Sagan" jest o trzy lata... starszy od Jelenia i tylko rok młodszy od Wichniarka.
- Saganowski to było takie powołanie "last minute". Plan był taki, że pojawi się na boisku w drugiej połowie i narobi zamieszania - tłumaczy Beenhakker, ale to nie wypaliło. Napastnik duńskiego Aalborga tradycyjnie biegał ile sił w nogach, jednak pożytku z tego nie było. A tymczasem Jeleń strzelił już w tym sezonie dwa ważne gole dla Auxerre. Mógł strzelić i w kadrze.
To nie jest koniec świata
- Co wy znowu z tym Jeleniem?! - irytuje się Beenhakker. - Przecież powołałem go na mecz z Ukrainą. I widzieliście, jak zagrał... - Holender jest surowy w ocenie napastnika Auxerre. O wiele bardziej surowy niż w stosunku do tych, których powołuje.
- Co do wyniku, to wiadomo, że jesteśmy bardzo rozczarowani. Straciliśmy cenne punkty. Nasz największy problem to kłopot z konstruowaniem akcji. Nie bardzo potrafimy szybko przerzucić piłkę z pomocy do ataku i błyskawicznie stworzyć zagrożenie pod bramką. Ale co możemy zrobić? Tylko harować dalej, żeby było lepiej - ocenia Beenhakker, który nie do końca zgadza się z tym, że remis ze Słowenią bardzo ogranicza nasze szanse na awans.
- Nie popadajmy w paranoję. Skoro wszystko miałoby się decydować po pierwszym meczu, to po co grać kolejne? Od niedzieli rano zapomnieliśmy już o Słowenii. Teraz w naszych głowach jest tylko środa i mecz z San Marino - przekonuje Holender.
Aż strach pomyśleć, co się stanie, jeśli w środę zagramy równie słabo jak w sobotę...
Siedem grzechów Leo
Pycha - Nikt nie kwestionuje tego, że Leo jest dobrym trenerem, ale denerwujące jest to, że Beenhakker obraża się o byle co. Nie lubi słuchać podpowiedzi, uważa, że wszystko wie najlepiej.
Zarozumialstwo - Beenhakker bardzo lubi pouczać i jest przekonany, że każde jego działanie jest w stu procentach trafne. A przecież "nobody is perfect".
Upór - Uparł się, że Wichniarek i Jeleń nie są w jego typie i jest ślepy na ich dobrą grę. Do tego stopnia, że obaj dali sobie spokój z kadrą.
Niekonsekwencja - w kadrze są (choć miało takich nie być) piłkarze, którzy w klubie nie grają ani minuty. Na przykład Jacek Krzynówek. I widać niestety, że "Krzynek" wypadł z meczowego rytmu.
Asekuranctwo - z bardzo słabą Słowenią zagraliśmy jednym napastnikiem, pierwszą zmianą przy niekorzystnym wyniku była wymiana pomocnika, a drugą - obrońcy!
Bajkopisarstwo - Leo mówi, że postawił na młodszą generację piłkarzy, wskazując na Brożka i Lewandowskiego. Ale powołuje też Saganowskiego, który jest dużo starszy od Jelenia.
Bierność - Leo "nie grał" z piłkarzami, nie gestykulował, nie podpowiadał, nie pobudzał podopiecznych do walki. Większą część meczu spędził siedząc na ławce rezerwowych. I wyglądał, jakby drzemał...