Przed mundialem, w jego trakcie i po zakończeniu turnieju wszyscy zgodnie utrzymywali, że atmosfera w kadrze była wzorowa. Ale kolejne wypowiedzi Polaków podczas obecnego zgrupowania reprezentacji każą sądzić, że jednak kilku zawodników nie miało najlepszej opinii o byłym już selekcjonerze i jego sztabie szkoleniowym. Najpierw Kamil Glik dość brutalnie stwierdził, że biało-czerwoni na MŚ nie byli przygotowani nawet w 90 procentach. Teraz w byłego trenera uderzył też Łukasz Fabiański, znany przecież z dość dyplomatycznych wypowiedzi.
Od kilku dni głośno jest o raporcie Adama Nawałki, który został opublikowany przez PZPN. Szkoleniowiec stworzył go po mundialu i miał w nim wytłumaczyć przyczyny porażki, ale sprawozdanie to spotkało się z wieloma bardzo krytycznymi opiniami. Przede wszystkim dlatego, że 60-latek nie podawał w nim żadnych konkretów. I jak nie wiedzieliśmy, dlaczego Polska poniosła klęskę w Rosji, tak nie wiemy nadal.
Były selekcjoner w raporcie przyznał m.in., że powodem fatalnego występu na rosyjskim turnieju był... jeden trening przed meczem z Senegalem. Otóż jego zdaniem zajęcia były zbyt intensywne i przeprowadzone o złej porze dnia, kiedy było za gorąco, a zawodnicy nie zdążyli się zregenerować. Ale czy naprawdę półtorej godziny ćwiczeń może mieć aż taki wpływ na formę i dyspozycję fizyczną zawodników? Z tym nie zgodził się m.in. wspomniany Fabiański.
- Czy jeden trening mógł zaważyć? Moim zdaniem nie. Tym bardziej godzina zajęć. Myślę, że ta jednostka treningowa nie mogła aż w takim stopniu wpłynąć na naszą dyspozycję podczas całego turnieju. Nie wiem, czy faktycznie tak z tego raportu wynika, ale nie można przez pryzmat jednych zajęć obwiniać nas za postawę w Rosji - przyznał bramkarz West Hamu między wierszami uderzając w Nawałkę. To kolejny piłkarz, który nie wprost, ale w jakiś sposób krytykuje byłego selekcjonera. W tej sytuacji pozostaje się cieszyć, że 60-latek nie prowadzi już reprezentacji, bo atmosfera wewnątrz niej mogłaby nie być najlepsza...