Kamil Glik

i

Autor: Paweł Skraba Kamil Glik

Kamil Glik zaatakował sztab kadry: Na MŚ nie byliśmy przygotowani nawet w 90 procentach

2018-09-04 15:55

Choć kilka miesięcy temu Kamil Glik rozważał zakończenie reprezentacyjnej kariery, to jednak po rozmowach z nowym selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem zdecydował się dalej występować w kadrze. I na konferencji prasowej podczas trwającego zgrupowania wbił szpilkę Adamowi Nawałce i poprzedniemu sztabowi szkoleniowemu. Przyznał, że na mistrzostwach świata biało-czerwoni nie byli przygotowani nawet w 90 procentach.

Po zakończeniu mistrzostw świata Kamil Glik poważnie zastanawiał się nad zakończeniem kariery w reprezentacji Polski. Na szczęście Jerzy Brzęczek zdołał go przekonać do pozostania w kadrze, a stoper AS Monaco pojawił się na pierwszym zgrupowaniu nowego selekcjonera. Podczas konferencji prasowej opowiedział o kulisach tej sytuacji - Spotkałem się z trenerem Jerzym Brzęczkiem, porozmawialiśmy o kilku kwestiach. To były rozmowy między nami, nie chciałbym o nich szerzej opowiadać. Mogę jedynie powiedzieć, że spotkaliśmy się tuż po nominacji, rozmawialiśmy szczerze o tym, co było i o tym, co będzie. Ale skoro jestem na zgrupowaniu, to znaczy, że jestem gotowy, żeby grać i angażować się w 100 procentach - przyznał.

Choć mundial zakończył się blisko dwa miesiące temu, to jednak występ Polaków w Rosji wciąż odbija się głośnym echem. W poniedziałek PZPN opublikował tajny raport Adama Nawałki, w którym były już trener tłumaczył przyczyny klęski na MŚ. Glik zabrał głos i na ten temat - Nie czytałem raportu, więc trudno mi się odnieść. Mogę bazować na tym, co widziałem i przeżyłem w Rosji. A widziałem, że nikt sobie do gardeł nie skakał, na mundialu atmosfera nie różniła się od tej w czasie eliminacji - stwierdził.

Mimo to wbił szpilkę ówczesnemu trenerowi oraz jego sztabowi szkoleniowemu. Zdaniem Glika ktoś zawalił przygotowania do turnieju! - Fakt jest taki, że na mistrzostwach nie wyglądaliśmy tak, jak zawsze. Pod względem fizycznym nie byliśmy przygotowani nie tylko na 100, ale nawet na 90 procent - przyznał.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze