Na początku drugiej połowy spotkania z Jagiellonią Michał Skóraś poprosił o zmianę. Po zawodach uspokajał, że nie ma powodów do zmartwień. Miał rację, bo jego słowa potwierdziły władze mistrza Polski. To dobra wiadomość dla trenera Czesława Michniewicza w obliczu zbliżającego się mundialu. Będzie najmłodszym graczem w drużynie narodowej. Debiutował w niej w meczu z Holandią w Lidze Narodów, gdy dostał szansę w końcówce.
"Super Express: - Lech po długiej przerwie wygrał w Białymstoku. Na zwycięstwo na Podlasiu mistrz Polski czekał ponad dziewięć lat. Jak to smakuje?
Michał Skóraś (pomocnik Lecha Poznań): - To prawda, chociaż możemy żałować pierwszej straconej bramki. Spotkanie było pod naszą kontrolą, co potwierdziliśmy w drugiej połowie, kiedy wyraźnie dyktowaliśmy warunki gry. Wydaje mi się, że kluczowym momentem był gol wyrównujący. W efekcie po przerwie mogliśmy grać z większym spokojem i spokojnie budować przewagę nad rywalem.
- Opuścił pan boisko już w przerwie. Czy coś się stało?
- Poczułem drobny ból w jednym z mięśni. Uznaliśmy, że nie ma sensu ryzykować, dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę. Na szczęście nie jest to nic groźnego.
- Wygrana z Jagiellonią jest dla was podsumowaniem udanej rundy, którą zakończyliście z niewielką stratą do podium w Ekstraklasie oraz z awansem z grupy Ligi Konferencji.
- Zgadza się, chociaż początek sezonu nie zwiastował takiego zakończenia. Na szczęście szybko złapaliśmy swój rytm. Zaczęliśmy wygrywać i odrabiać straty do podium. Wydaje się, że na wiosnę nadal będziemy kroczyli tą ścieżką. Bardzo nas cieszy awans z grupy i udział w rozgrywkach Ligi Konferencji także wiosną.
- Runda jesienna stała pod znakiem wystrzału pana formy. Jak duży wpływ na to miały przenosiny na lewą stronę boiska?
- To miało wpływ na moją dyspozycję, ponieważ zdecydowanie lepiej się czuję na lewym skrzydle. |Z drugiej strony można powiedzieć, że okrzepłem. Teraz do każdego spotkania podchodzę z chłodną głową. Czuję się dojrzalszy i mocniejszy mentalnie. Do tego dokładam bramki oraz asysty, które są potwierdzeniem niezłej formy. To tylko potwierdza dobrą i sumienną pracę, którą do tej pory wykonywałem.
- Znalazł się pan w składzie reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Katarze. Czy nominacja była dla pana zaskoczeniem?
- Nie będę ukrywał, że otrzymywałem różne głosy, ale ostatecznie po ogłoszeniu samej kadry pojawiło się to zaskoczenie. Niemniej starałem się tym nie ekscytować, tylko robić swoje. Codziennie rozwijać swoje umiejętności, aby potem przełożyć je na boisku. Tylko w ten sposób mogę zwrócić czyjąś uwagę, a nie ulegać plotkom i różnym głosom. Jestem wdzięczny trenerowi za to, że znalazł miejsce również dla mnie. Teraz jadę na zgrupowanie reprezentacji i chcę tam powalczyć o miejsce w składzie.
- Zdążył już pan ochłonąć?
- Nie ukrywam, że ten fakt siedzi mi z tyłu głowy. Niemniej nie ma czasu na długie rozmyślanie. Za chwilę czeka nas krótkie zgrupowanie już z reprezentacją, a po nim wylot do Kataru. Po prostu spełniam swoje marzenia.
- Czyli nie narzeka pan, że ta długa runda potrwa dłużej, niż dla większości kolegów z Lecha?
- Nie. Myślę, że każdy piłkarz marzy o wyjeździe na mundial. Zawsze marzyłem o grze dla reprezentacji Polski, a teraz przyjdzie mi z nią jechać na mistrzostwa świata. To jest coś wspaniałego. Mogę tylko zapowiedzieć, że będę ciężko trenował i pracował, aby tam zagrać.
- W grupie zmierzymy się z Argentyną, Meksykiem i Arabią Saudyjską. Wielu kibiców zastanawia się, czy wyjdziemy z grupy. Czego pan oczekuje?
- Na pewno wszystkie te zespoły są silne. Jednak wierzę w to, że sprostamy zadaniu i zajmiemy jedno z pierwszych dwóch miejsc w grupie.