Rozmowy z Cannavaro toczyły się tuż po tym, jak Polskę porzucił Paulo Sousa. Portugalczyk wybrał pracę w brazylijskim Flamengo, mimo że nie dokończył eliminacji do mistrzostw świata. Po fazie zasadniczej wylądował z Biało-Czerwonymi w barażach, jednak na trzy miesiące przed nimi postanowił uciec. PZPN szybko musiał znaleźć jego zastępcę i ostatecznie postawił na Czesława Michniewicza, który awansował na mundial w Katarze i przeżył tam jedną z najpiękniejszych przygód w trenerskiej karierze, choć zakończoną w atmosferze skandalu. Niewiele brakowało, a Michniewicz wcale nie objąłby reprezentacji Polski. Cezary Kulesza poważnie rozważał zatrudnienie Cannavaro, który przyleciał nawet do Polski i był blisko podpisania umowy. Ostatecznie to Włoch odrzucił ofertę, a o szczegółach opowiedział ponad rok później.
Fabio Cannavaro żałuje, że odrzucił ofertę z reprezentacji Polski
- Polskę odrzuciłem przed mundialem. W okresie, gdy wojna jeszcze nie wybuchła, a do przygotowania były dwa mecze - z Rosją i Szwecją. Było bardzo mało czasu na przygotowania, więc powiedziałem nie, ale to był niewątpliwie błąd - wyznał zdobywca Złotej Piłki z 2006 r. w rozmowie z DAZN. Cannavaro przez długi czas pozostawał bez pracy i dopiero we wrześniu objął Benevento. Tam spotkał się m.in. z Kamilem Glikiem, który przygotowywał się do mundialu. Niedługo po MŚ w Katarze Włoch został zresztą zwolniony z klubu.
- To doświadczenie mi pomogło. Zszedłem trochę niżej i dla trenera to dobrze. Jedną z początkowych trudności było znalezienie zaufania do drużyny, prawie bali się na mnie spojrzeć - stwierdził 49-latek. Benevento poprowadził w 17 meczach, w których zanotował słabą średnią 0,94 pkt na mecz. Drużyna Glika do końca będzie musiała bić się o utrzymanie w Serie B, a Cannavaro od początku lutego pozostaje bezrobotny. Kto wie, co byłoby, gdyby zdecydował się na przyjęcie oferty PZPN.