Kibice oczekują wygranych, ale jeśli widzą ogromne zaangażowanie, wolę walki i brak odpuszczania, potrafią wybaczyć nawet porażkę. W finale barażów o mistrzostwa świata Polacy pokazali to, co każdy fan futbolu chce widzieć. Nie odpuszczali centymetra boiska, walczyli na całej długości i szerokości, a to przyniosło wymierne rezultaty w postaci awansu.
Glik otrzymał fatalne wiadomości. To już pewne
Sukces ten trzeba docenić o tyle, że przed spotkaniem ze Szwecją na Stadionie Śląskim nie brakowało problemów. Zwłaszcza zdrowotnych. Przed meczem wypadło kilku zawodników, a Kamil Glik i Robert Lewandowski również nie mogli pracować na pełnych obrotach. Jak się okazało, obrońca reprezentacji Polski w zasadzie nie powinien pojawić się na boisku.
Polska awansowała w rankingu FIFA! Oficjalnie, zmienił się też lider zestawienia
Glik nie wyleczył urazu w pełni, o czym organizm przypomniał mu już w pierwszych minutach spotkania. Zawodnik rozważał nawet zmianę, ale mimo bólu i ryzyka pogłębienia się urazu, rozegrał pełnie 90 minut. W rozmowie z TVP po zakończeniu rywalizacji przyznał, że niemal od razu poczuł ból w mięśniu i spodziewa się przerwy w grze.
Złe wiadomości w sprawie Kamila Glika. Długa przerwa
- Przy pierwszym kontakcie z piłką poczułem ból i to naprawdę silny. Nie wiem, czy jeszcze w tym sezonie zagram, myślę, że ze dwa-trzy tygodnie na pewno będę pauzował. Jestem przekonany, że dość mocno naderwałem mięsień. No ale nic - powiedział Glik. Niestety jego przypuszczenia się sprawdziły. Zawodnik otrzymał niedawno wyniki badań.
Z informacji jakie przekazał "Przegląd Sportowy" wynika, że Glika na boisku nie zobaczymy przez miesiąc. Powodem tego jest naciągnięcie drugiego stopnia prawego ścięgna podkolanowego. Udowadnia to jedynie, że obrońca reprezentacji jest niesamowitym walczakiem.