Nie byliśmy drużyną

2009-09-07 9:00

Wielkie oczekiwania, wielka presja i wielki... zawód. Biało-czerwoni zremisowali z Irlandią, co znacznie oddala nas od awansu na mundial. Polacy zagrali słabo i nie potrafili niczym zaskoczyć rywali. - Byliśmy w kompletnej rozsypce - samokrytycznie stwierdził po spotkaniu Michał Żewłakow (33 l.).

"Super Express": - Wyszliście w koszulkach z napisem: "Wasyl jesteśmy z Tobą!". Chyba nie do końca udało się zagrać dla kontuzjowanego Marcina Wasilewskiego?

Michał Żewłakow: - Trzeba sobie szczerze powiedzieć: nie byliśmy ani z "Wasylem", ani nawet nie byliśmy drużyną, zwłaszcza w pierwszej połowie. To była kompletna rozsypka.

- Na Stadionie Śląskim zobaczyliśmy dwa oblicza reprezentacji Polski: beznadziejne w pierwszej połowie i nieco lepsze w drugiej.

- W pierwszej części meczu nie byliśmy drużyną, raczej zbieraniną piłkarzy. Było nerwowo, popełnialiśmy błędy, a jeden został bezwzględnie wykorzystany przez Irlandczyków. Druga połowa wyglądała nieco lepiej, ale trudno się cieszyć z lepszej gry, gdy wynik brzmi 1:1. Może i brakowało nam szczęścia. Jednak nie ma co ciągle zwalać na szczęście czy nieszczęście. Trzeba było wygrać i zapomnieć o tym meczu.

- Pierwsza bramka padła po ewidentnym błędzie pana i Jacka Krzynówka. Czy z Wasilewskim obrona zagrałaby lepiej?

- Żaden z obrońców nie może być z siebie zadowolony. Popełniliśmy dużo błędów, po których ratował nas Artur Boruc. Jednak źle grała nie tylko obrona, bo po takim spotkaniu nikt nie ma prawa być zadowolonym.

- Leo Beenhakker chyba nie do końca przemyślał zmianę Ludovica Obraniaka na Ebiego Smolarka, której dokonał w przerwie?

- Ludovic nie grał cudownego meczu, jednak kilka razy pokazał się z dobrej strony. Trener podjął taką decyzję, bo on jest dyrektorem tej fabryki, a my jesteśmy tylko pracownikami.

- Wierzy pan, że można jeszcze pojechać na mundial do RPA?

- Dopóki będziemy mieli nawet iluzoryczne szanse, wiara w awans nie umrze. Nie wykorzystaliśmy okazji, by poprawić swoją sytuację w grupie. Tym bardziej że Czesi zremisowali ze Słowacją. Powiem wprost: nie zdaliśmy egzaminu.

- A może nie mogliście poradzić sobie z presją? Każdy oczekiwał, że z Irlandią Północną zdobędziemy trzy punkty.

- Presja nas nie przerosła. Może za bardzo chcieliśmy szybko strzelić gola i udowodnić, że jesteśmy lepszą drużyną. Jak się okazało, pośpiech nie jest dobrym doradcą.

- Czy nie jest tak, że gdy jesteśmy stawiani w roli faworyta, wychodzimy na boisko ze spętanymi nogami?

- Spotkanie z Irlandią to nie był jedyny mecz, który można nazwać wypadkiem przy pracy i w którym zanotowaliśmy wpadkę. Tych spotkań było więcej. Dlatego myślę, że musimy to powiedzieć otwarcie i głośno: my jako faworyci wygrywać nie potrafimy. Taka niestety jest prawda.

- Jaką reprezentację zobaczymy w meczu ze Słowenią?

- Atmosfera robi się nerwowa, pewnie będzie kilka zmian w składzie. Nie chcę nic obiecywać ani o niczym zapewniać.

Najnowsze