W czwartek Lewandowski wraz z żoną Anną wracał do domu w Dortmundzie. Kiedy docierali do celu, napotkali grupkę nastolatków, którzy zaczęli wyzywać piłkarza i pokazywać mu środkowy palec. "Lewy" wysiadł z auta, podszedł do krzykliwych wyrostków i zapytał: "Dlaczego to robicie?". Jeden z pseudokibiców odpowiedział: "Bo masz dużo kasy, a idziesz do Bayernu". Tutaj wersje wydarzeń zaczynają się rozbiegać. Lewandowski tłumaczył w klubie, że tylko położył rękę na ramieniu niemieckiego smarkacza, w oświadczeniu zaprzeczył też, jakoby użył przemocy. Według samego "pokrzywdzonego" Polak uderzył go pięścią w głowę.
Przeczytaj: Piłka nożna kobiet. Reprezentacja Polski zagra towarzysko z Belgią i Luksemburgiem
- Jak tylko zobaczyłem, że to Lewandowski, od razu pokazałem mu środkowy palec. Użył przeciwko mnie przemocy i zaczął uderzać pięściami tak mocno, że prawie się przewróciłem - bezczelnie opowiada w niemieckich mediach Philip S. (17 l.). Jego ojciec dodał, że jeszcze długo po zdarzeniu chłopaka bolała głowa.
Rzecznik dortmundzkiej policji Wolfgang Wieland twierdzi, że funkcjonariusze otrzymali zawiadomienie o pobiciu. Wczoraj wszczęto postępowanie. W roli świadka będzie musiała pojawić się Anna Lewandowska (26 l.). Piłkarzowi wierzy prezydent BVB Hans Joachim Watzke (55 l.). - Rozmawiałem z Robertem. Wierzę mu. Został obrażony i będziemy go wspierać. Robert zapewnił mnie, że nie dotknął twarzy tego chłopca, a tym bardziej go nie uderzył - powiedział Watzke.
- Oby okazało się, że prawdziwa jest wersja Roberta. Bo jeśli tym wyrostkom udałoby się udowodnić, że jednak Lewandowski użył siły, to sąd nie będzie miał litości. W Niemczech znane osoby za takie czyny są bardzo surowo karane finansowo. Kiedyś Steffan Effenberg, który tylko przepchnął fana pod swoim domem, dostał drastyczną grzywnę. Robert będzie musiał znaleźć bardzo dobrego prawnika - mówi wspomniany Grajewski.
Miejmy nadzieję, że Robert już zapomniał o tej nieprzyjemnej sytuacji, bo w sobotę jego Borussia na inaugurację rundy wiosennej Bundesligi zagra z Augsburgiem. Niewykluczone, że na Signal Iduna Park Polaka przywitają gwizdy.