O piątkowym meczu z Andorą nikt by już nie pamiętał, gdyby nie on. Cash zagrał na Estadi Nacional d'Andorra niecałe pół godziny, zaliczył całkiem udany debiut. – Zapamiętam ten moment na zawsze i będzie w moim sercu. To był cudowny moment – mówił rozpromieniony.
Selekcjoner Paulo Sousa już dziś zapowiedział, że Cash wystąpi w meczu z Węgrami od pierwszej minuty. Zapewnia, że z przyjemnością zaśpiewa z resztą drużyny „Mazurka Dąbrowskiego”. – Wymowa niektórych polskich słów jest naprawdę trudna. Na szczęście moja mama mówi płynnie po polsku, starała się za każdym razem mnie poprawić, gdy śpiewałem coś źle. Będę się czuł wspaniale podczas hymnu. Po ćwiczeniach idzie mi już naprawdę dobrze – zapewnił. Z wysokości murawy będzie dopingować go mama, tata, wujek, ciocia, brat i siostra. Całkiem spora rodzinna delegacja jest w Warszawie od niedzieli.
Przed konferencją prasową Cash odbył krótką wizytę po Stadionie Narodowym. „Wow!” – to były jego pierwsze słowa, gdy pojawił się na murawie. – Myślę, że moją pasję do gry widać zawsze na boisku, Mam jakość, chyba pokazują ją w Premier League. Chcę grać tak długo, jak to możliwe. Strzelać, asystować. To, że tu jestem to spełnienie marzeń – dodaje Cash. Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego, Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka (ten ostatni pauzuje za kartki) może być jedną z wiodących postaci naszej w dzisiejszym meczu. – Przed wejściem na murawę w Andorze powiedziałem mu, by cieszył się każdym momentem gry, ale też by robił to, co robi zawsze. Co robi najlepiej. By wiedział, kiedy się podłączyć do akcji ofensywnej, a kiedy cofnąć i odebrać piłkę. Wiedział, w którym momencie ma dośrodkować, dwie wrzutki były naprawdę dobre. Rozmawialiśmy już o tym, jak grał, będziemy rozmawiać o tym, jak „prowokować” przeciwnika do błędu – powiedział Paulo Sousa.