Decyzja selekcjonera jest zaskakująca. W człapiącym po boisku, spóźniającym się do podań kolegów i pudłującym zawodniku trudno rozpoznać dwukrotnego króla strzelców ekstraklasy.
Po raz ostatni w koszulce z orłem Brożek zagrał jeszcze za kadencji Stefana Majewskiego przeciw Słowacji (0:1)
Smuda dotąd go nie powoływał, ale Franz sądzi jednak, że Paweł nie przestał być "drapieżnikiem", on cierpi co najwyżej na chwilowe stępienie pazurów. Postanowil dać wiślakowi szansę. Brożek ostatnio wziął się do roboty na treningach.
Efektów jeszcze nie widać, ale może już 11 sierpnia w Szczecinie przypomni, że umie trafiać do bramki.